Wardęga ujawnił kłamstwo organizacji Fame MMA 31 października, 2024 | Damien Popilowski Fot.YouTube/Wardęga Musisz uważać na słowa, jeżeli jesteś na wojennej ścieżce z “internetowym szeryfem”. Sylwester Wardęga miał spore zastrzeżenia odnośnie ostatniego oświadczenia federacji Fame MMA. Oświadczenie Fame MMA było piękne, lecz życzeniowe? Sylwester Wardęga w natarciu Freak fighty nie mają obecnie łatwego okresu. Spadek zainteresowania, trywialne zestawienia oraz upadające federacje to nie są jedyne demony, które opanowały branżę. Dołączył bowiem “przeciwnik”, który do pewnego momentu zdawał się być sojusznikiem tego rodzaju wydarzeń – Polsat News. Serwis rozpoczął kampanię mającą na celu – w najłagodniejszym scenariuszu – uregulowanie “freaków”. Wypowiadają się w tej sprawie różni politycy, a najgłośniejszym ostatnio przypadkiem była krytyka ze strony premiera Donalda Tuska. Fame MMA jest największą (jedyną?) freakową organizacją na rynku, zatem poczuło się predysponowane do tego, aby zabrać głos. Firma wydała oświadczenie, deklarując regularne stosowanie sankcji za zachowania takie jak między innymi używanie żargonu więziennego przez zawodników. – W imieniu federacji chciałbym zaznaczyć, że FAME nieustannie wdraża wysokie standardy bezpieczeństwa i odpowiedzialności, ustanawiając precyzyjne zasady dotyczące zachowań uczestników podczas programów promocyjnych oraz wprowadzając surowe ograniczenia wiekowe dla widzów. Co więcej, od lat stosujemy kary i wykluczenia dla tych, którzy podczas naszych programów promocyjnych stosują mowę nienawiści, żargon więzienny, normalizują i popularyzują zachowania przestępcze oraz kryminogenne – czytamy. Oficjalne oświadczenie federacji FAME. pic.twitter.com/XjfjCbZK10— FAME MMA (@famemmatv) October 28, 2024 To nie spodobało się Sylwestrowi Wardędze. “Naczelny szeryf internetu” przytoczył sytuację, gdy na programie promującym galę Fame 22 organizacja sama zadzwoniła do Denisa Załęckiego, a zatem osoby, która od więziennych tematów zdecydowanie nie ucieka. Wspomniany program zakończył się przedwczesnym opuszczeniem studia przez telefonicznie zaatakowanego Tomasza Oświęcińskiego, który ostatecznie nie wyszedł do walki. Wardęga uważa, że biorąc pod uwagę tego typu sytuacje, oświadczenie organizacji Fame MMA jest pomyłką. Zapewne użyłby bardziej krytycznych słów, lecz w obliczu wielu przeplatających się spraw sądowych, musi prawdopodobnie zachowywać ostrożność. – Podczas programów, mimo zapewnień, że nie będą pewne tematy poruszane, to zadzwoniliście do Denisa Załęckiego, który używał żargonu więziennego. Więc tutaj wydaje mi się, że zaszła pomyłka. Podejrzewam, że to było przeoczenie – powiedział z ironią. – Co więcej, tego Denisa Załęckiego, który używał żargonu więziennego przed galą na Stadionie Narodowym… zatrudniliście do następnej gali. A więc nie wygląda na to, aby wam taki żargon więzienny przeszkadzał – dodał. Damien Popilowski Twórca treści Uwielbia dostrzegać i opisywać niebanalne historie. Najbardziej interesują go kulisy. Czyta wszystko, co ma litery. Patetyczny amator scenariopisarstwa, który w szufladzie ukrywa pół miliona niezrealizowanych projektów. Wielbiciel uderzania się po głowie. Jego ulubionym bokserem jest Josh Kelly, ponieważ nie trzyma gardy i potrafi wykończyć przeciwnika dziesięcioma lewymi sierpami z rzędu. Trenuje od dziesięciu lat sporty walki, więc warto korzystać z jego mózgu, póki jeszcze działa. vRinge - Fame MMA - Wardęga ujawnił kłamstwo organizacji Fame MMA