Mroczne kulisy Michała Materli w Fame MMA

Mroczne kulisy Michała Materli w Fame MMA
Fot.YouTube/KanałSportowyExtra

Transfer Michała Materli do Fame MMA brzmi bardzo dumnie, lecz ten zawodnik przynosi ze sobą nie tylko ogromne doświadczenie, ale także mnóstwo demonów – z jednymi się uporał, inne niestety gnębią go nadal.

Michał Materla na Fame MMA 27

5 sierpnia organizacja Fame MMA wydała sensacyjny komunikat. Federacja zapowiedziała, że do takich zawodników na karcie walk jak Tomasz Adamek czy Roberto Soldić, dołączy jeszcze Michał Materla, legenda MMA w Polsce. Był to komunikat obarczony pewnym ryzykiem. Konkretnie: ryzykiem zawału włodarzy KSW, którzy również z nim negocjowali.

41-latek najdłużej zasilał szeregi właśnie KSW, gdzie toczył boje od… 2006 roku, kiedy ten sport wyglądał jeszcze zupełnie inaczej. Ciekawostka dla młodszych kibiców, którzy dotychczas interesowali się głównie freak fightami – Materla miał okazję zmierzyć się ze wspomnianym tutaj bohaterem walki wieczoru, Roberto Soldiciem. Chorwat był wówczas w najlepszej formie w życiu, rozbijał jedną legendę KSW za drugą, a “Cipao” nie stanowił tutaj wyjątku.

Ostatnie ruchy Fame MMA to potężny cios dla KSW?

Koniec kariery w MMA

Michał Materla ostatni raz w akcji widziany był na gali KSW 92. Przegrał wtenczas z Piotrem Kuberskim przez TKO. Od tamtego czasu nastała cisza, co może wydawać się dość specyficzne, bowiem 41-latek zawsze był zawodnikiem nad wyraz aktywnym, regularnie trenującym, zanurzonym w ten świat po uszy, a jednak jego obecność w oktagonie jest coraz bardziej ograniczana. Jakie są tego powody?

Niestety, najtrudniejszym rywalem “Cipao” okazało się zdrowie. Po wspomnianym starciu na KSW 92 u Michała Materli zdiagnozowano zespół ciasnoty przedziałów powięziowych. Konieczna była natychmiastowa operacja nogi, a ostatecznie Materla lądował na stole operacyjnym aż trzy razy. W tym czasie pojawiło się zagrożenie dla jego życia oraz możliwość utraty nogi.

Mało osób zdaje sobie sprawę, jak w ciemnym miejscu byłem, jeśli chodzi o moje zdrowie. Jak było blisko, żeby skończyło się dużo tragiczniej niż się skończyło. Cieszę się, że będę miał okazję znowu zaprezentować się szerszej publiczności – mówił Materla w rozmowie z “Kanałem Sportowym”

Materla oznajmił także oficjalnie, że jego kariera jako zawodnika MMA zakończyła się 16 marca 2024 roku. Nie jest już w stanie rywalizować w tej formule z uwagi na stan swojej nogi.

Michał Materla – Dawid Załęcki na Fame MMA 27 to walka bez faworyta?

Nie wykluczył jednak boksu. Teraz Michał Materla zmierzy się właśnie na takich zasadach z Dawidem Załęckim na gali Fame MMA 27. Jest to ruch wzbudzający ambiwalentne odczucia – z jednej strony, kolejne genialne zagranie freak fightowej federacji i uśmiech w stronę kibiców KSW. Z drugiej natomiast, niestety, nie jest to już Michał Materla, którego znamy z lat świetności, więc może nawet nie tyle zdewaluować swój status, ile stracić sporo zdrowia. Nie ma bowiem chyba innego zawodnika z przedstawicieli złotego okresu KSW, na którym tak błyskawicznie – w negatywnym sensie – odbiły się sporty walki. Ma to wpływ na jego dyspozycję w klatce, ale przede wszystkim odbije się na normalnym funkcjonowaniu w życiu. Kariera zawodowa w tym sporcie to zaciągnięcie długu, który prędzej czy później będzie trzeba zacząć spłacać.

Błogosławieństwo i przekleństwo Materli polegało na tym, że nigdy nie stronił od wojen. Poświęcał zawsze całego siebie; ze świecą można szukać jego starć, które zakończyły się decyzją. W niemal każdym wydarzeniu, w którym brał udział, był głównym bohaterem nokautów, po jednej i drugiej stronie. Stracił wiele zdrowia, mnóstwo odporności, dlatego nie jest powiedziane, że zwycięży z Dawidem Załęckim, który już udowadniał zarówno siłę swoich rąk, jak i zdolność do zaskoczenia przeciwnika. Wiemy, jak wielką renomą cieszy się “Crazy”, lecz dla Michała Materli łatka tego, który przegrał z freak fighterem, może ciągnąć się już do końca życia.

Damian Popilowski
Content Editor

Dziennikarskie doświadczenie zdobywał na Weszło, gdzie zajmował się sportami walki oraz piłką nożną. Ze słowem pisanym pracuje od wielu lat. Uwielbia dostrzegać i opisywać niebanalne historie. Najbardziej interesują go kulisy. Czyta wszystko, co ma litery. Amator scenariopisarstwa, który w szufladzie ukrywa pół miliona (jeszcze) niezrealizowanych projektów. Jego ulubionym bokserem jest Josh Kelly, ponieważ nie trzyma gardy i potrafi wykończyć przeciwnika dziesięcioma lewymi sierpami z rzędu.

Sprawdź pozostałe aktualności