Mistrz KSW zawalczy 2 na 1? „Wygrałbym z nimi w pełnej formule MMA”

Mistrz KSW zawalczy 2 na 1? „Wygrałbym z nimi w pełnej formule MMA”
Fot.YouTube/KSW

Nastawiona na zasięgi prowokacja, czy fundament pod potencjalne zestawienie? Mistrz KSW Adrian Bartosiński nie miałby oporów, aby zmierzyć się z Denisem Labrygą oraz Denisem Załęckim… jednocześnie.

Mistrz KSW wyzwań się nie obawia. Pora na telefon od Fame MMA?

Miejscem akcji był “Kanał Sportowy”, goszczący tym razem Adriana Bartosińskiego. Podczas programu „Hejt Park” dodzwonił się jeden z widzów, który poprosił zawodnika KSW o konkretną odpowiedź na następującą tezę: 

Zawalczyłbym z Denisem Załęckim i Denisem Labrygą jednego wieczoru i wygrał z nimi w pełnej formule MMA – oznajmił widz.

Tak, zawalczyłbym z dwoma na raz. Dwa na jeden – odpowiedział Bartosiński. 

Czy wygrana Adriana Bartosińskiego byłaby możliwa w takich warunkach? Bądźmy realistami – raczej nie, musiałby wydarzyć się cud. Wszystko wyglądałoby zupełnie inaczej, gdyby „Bartos” mierzył się (fantasmagorie) z “Good Boysami”, którzy mają tylko jedną strategię i dość znikome pojęcie o sportach walki. Niczego im nie ujmując, są zwyczajnie amatorskimi zawodnikami.

Inaczej to wygląda w przypadku Denisa Załęckiego, który owiany jest złą sławą, lecz ma na koncie sportowe, ciężkie przeprawy, a jego dyspozycja w starciu z czystym zawodowcem w postaci Michała Pasternaka wskazuje, iż potrafi jeszcze nawiązać do swoich najlepszych lat. Dokładając do tego ponad sto kilogramów w postaci Denisa Labrygi, zadanie zaczyna sprawiać wrażenie niemożliwego do wykonania.

Dodać trzeba jeszcze jedno: Labryga jest nie tylko konglomeratem kilogramów, lecz również potencjalnym talentem, który – choć nie miał jeszcze okazji sięgnąć po największe możliwe wyzwania – dotychczas sprawiał bardzo dobre wrażenie w oktagonie. Bywało, iż nieco gorsze poza nim, lecz to nie jest dziś istotne.

”Bartos” może na takim starciu wiele stracić, dlatego w ostatecznym rozrachunku wątpliwe jest, aby rzeczywiście mogło do niego dojść. W pojedynkę? Jak najbardziej. Rozsądnie na papierze wyglądałoby nawet rozwiązanie, gdyby zmierzył się najpierw z jednym, a później z drugim bez chwili przerwy. Dwóch na jednego wyglądałoby natomiast jak próba zatrzymania pociągu. Jeżeli nie mamy akurat styczności ze spóźnioną, stojącą w polu maszyną Intercity, to lepiej trzymać się z daleka od torów.

Warto jednak odnotować, iż niekonwencjonalne formuły walk zawodowców z amatorami to interesujący kierunek dla freak fightów, które mogłyby w ten sposób jednocześnie “ugrzecznić” swoją działalność, wciąż jednak oferując widzom atrakcyjne widowisko. Przypomnijmy, iż potyczka Gracjana Szadzińskiego z Natanem Marconiem i Adrianem Ciosem była marketingowym strzałem w dziesiątkę, choć w oktagonie rozstrzygnięcie dość szybko znalazło swój finał.

Damien Popilowski
Twórca treści

Uwielbia dostrzegać i opisywać niebanalne historie. Najbardziej interesują go kulisy. Czyta wszystko, co ma litery. Patetyczny amator scenariopisarstwa, który w szufladzie ukrywa pół miliona niezrealizowanych projektów. Wielbiciel uderzania się po głowie. Jego ulubionym bokserem jest Josh Kelly, ponieważ nie trzyma gardy i potrafi wykończyć przeciwnika dziesięcioma lewymi sierpami z rzędu. Trenuje od dziesięciu lat sporty walki, więc warto korzystać z jego mózgu, póki jeszcze działa.