Mariusz Pudzianowski zawiódł fanów, a później ich zwyzywał

Mariusz Pudzianowski zawiódł fanów, a później ich zwyzywał
Fot.YouTube/KSW

Historia zatoczyła koło. Twarz polskiego MMA, wzór do naśladowania pod względem estetyki sportowej i ojciec chrzestny freak fightów, Mariusz Pudzianowski, najpierw zawiódł swoich kibiców, a gdy ci złożyli zażalenie, zwyzywał ich na odchodne. Jeśli to nie jest profesjonalizm, to nie wiemy, co nim jest.

Mariusz Pudzianowski kontra reszta świata

Nie sposób stwierdzić, czy Mariusz Pudzianowski jutro będzie w KSW, Fame MMA czy na Marsie. Jeszcze niedawno wydawało się, że “Pudzian” sensacyjnie potwierdził angaż w organizacji Fame MMA, gdy na ostatniej prostej przed konferencją rozpoczął akcję promocyjną, zaczepiając Natana Marconia oraz Adriana Ciosa.

Obaj zawodnicy pokazali zresztą w kontrakcie, iż pierwotnie mieli się mierzyć właśnie z 48-latkiem. Ten ruch “Pudziana” zaskoczył polskie środowisko sportów walki, bowiem były strongman zarzekał się w pięknych metaforach, że go pieniądze do występu we freak fightach nie skłonią. Nie skłonią na pewno.

Ostatecznie “nie skłoniły” go zablokowane konta organizacji Fame MMA. Dziennikarz Artur Mazur informował, że Pudzianowski brał udział w nagraniach promocyjnych wspomnianej federacji, lecz ostatecznie zniechęciło go zatrzymanie włodarzy Fame MMA przez policję i właśnie zablokowane konta.

To odstraszyło “Pudziana” na tyle, że ten wycofał się w ostatniej chwili:

Nie opamiętał się. Zdecydowały zablokowane konta Fame. Gdyby nie to, dziś zobaczyłbyś trailer i ogłoszenie – czytamy.

Pudzian walczy o lepszą pozycję negocjacyjną?

Niektórzy sądzą, że ostatnie ruchy 48-latka są jego mistrzowskimi próbami wywalczenia jak najlepszej pozycji negocjacyjnej. Ostatecznie w biznesie zawsze można znaleźć drogę do porozumienia, lecz patrząc na suche fakty, trudno stwierdzić, by Mariusz Pudzianowski wzmocnił w ostatnim czasie swoją pozycję negocjacyjną, medialną, sportową lub jakąkolwiek inną. Zraził do siebie bowiem:

– KSW, o czym bezpośrednio wspominał Martin Lewandowski, który całą sprawę potraktował personalnie.

– Organizację Fame MMA, która wiele wybaczy, lecz najpewniej nie jest wniebowzięta z powodu grania jej na nosie.

– Kibiców freak fightów, podekscytowanych na myśl o zobaczeniu “Pudziana” na karcie walk.

– Kibiców KSW, którzy stali po jego stronie już od kilkunastu lat.

Teraz Mariusz Pudzianowski, zgodnie z tradycją, postanowił obrazić zawiedzionych fanów. Byliśmy świadkami takiego procesu już pod koniec ubiegłego roku, gdy “Pudzian” wycofał się w ostatniej chwili z prawdopodobnie najważniejszej gali w historii KSW.

Wklejał wówczas do swoich mediów społecznościowych artykuły o przetrenowaniu, podpisując je następująco:

Czy to takie trudne do zrozumienia dla klakierów-mistrzów wszechświata?

Teraz poszedł o krok dalej:

Mariusz to Mariusz – zaczął rozważnie. – Gdyby nie ten Mariusz, to ci mistrzowie dziś… Więc zamknij japę jeden z drugim i trenuj dalej – czytamy.

Znacznie sympatyczniej potraktował jednak swojego niedoszłego przeciwnika, Natana Marconia:

IMG_20250314_222216

Legenda.

Damian Popilowski
Twórca treści

Dziennikarskie doświadczenie zdobywał na portalu Weszło, gdzie zajmował się sportami walki oraz piłką nożną. Ze słowem pisanym pracuje od wielu lat.
Uwielbia dostrzegać i opisywać niebanalne historie. Najbardziej interesują go kulisy. Czyta wszystko, co ma litery.
Amator scenariopisarstwa, który w szufladzie ukrywa pół miliona (jeszcze) niezrealizowanych projektów. Jego ulubionym bokserem jest Josh Kelly, ponieważ nie trzyma gardy i potrafi wykończyć przeciwnika dziesięcioma lewymi sierpami z rzędu.

Sprawdź pozostałe aktualności