Fame MMA 25 to była katastrofa. Wszystko poszło źle 6 kwietnia, 2025 |Damian Popilowski Fot.YouTube/FameMMA Fame MMA zabrało nas do korzeni, a więc rozbudziło nadzieje i kompletnie zawiodło jeszcze przed rozpoczęciem gali. Najlepiej by było, abyśmy wszyscy mogli po prostu zapomnieć o Fame MMA 25. Fame MMA stabilnie schodzi w dół? Przegląd gali i ocena Złe złego początki Jeżeli ktokolwiek włączył tego dnia galę organizacji Fame MMA po raz pierwszy, to prawdopodobnie wyłączył odbiornik na etapie darmowych pojedynków. Zaczęliśmy bowiem od jednego z najgorszych starć w historii freak fightów, czyli Grzegorz Gancewski kontra Krzysztof Ryta. Najbardziej lapidarną oceną tej walki będzie wpis samego “Grega”: – Konfy były chuj*we, to przynajmniej walka była chuj*wa. Dziękuję za miłe słowo. Niemiłe akceptuję również – czytamy. Konfy były chujowe, to przynajmniej walka była chujowa. Dziękuję za miłe słowo. Niemiłe akceptuję również.— Greg (@gr3gor_g3) April 5, 2025 Tych niemiłych było znacznie więcej. Internauci powątpiewają, czy Gancewski otrzyma w najbliższym czasie kolejną możliwość występu w Fame MMA. Z drugiej strony, stanowi on w zasadzie odzwierciedlenie obecnej dyspozycji całej tej branży. Później przeszliśmy do konfrontacji “Filipka” z “Lizakiem”, więc… zawiedliśmy się po raz kolejny. Filip Marcinek biegał za rywalem, a ten – korzystając ze swojego zasięgu – spokojnie go punktował, utrzymując taką taktykę do końcowego gongu. Jednogłośną decyzją zwyciężył Piotr Lizakowski, jednogłośną decyzją przegrała organizacja Fame MMA w walce o nowego widza. Może początek był zły, ale za to dalej już tylko gorzej Tym powolnym, monotonnym, chwiejnym krokiem dotarliśmy do płatnej części wydarzenia. W niej olbrzymi Marcin Sianos zmierzył się z Jarosławem Koziełem oraz Przemysławem Skulskim, co wyglądało, jakby nauczyciel postanowił skonfrontować się fizycznie ze swoimi uczniami. Nauka została tego dnia dosłownie wbita do głowy. Solidna lekcja przydałaby się przede wszystkim Skulskiemu, który szybko został zdyskwalifikowany za uderzenia w tył głowy. Spełnił się więc koszmar “Koziołka” – musiał on radzić sobie sam z gargantuicznym rywalem. Walczył dzielnie, ale został dość szybko rozbity. Tym samym Marcin Sianos został pierwszym zawodnikiem we freak fightach, któremu udało się zwyciężyć w walce z dwoma przeciwnikami w formule MMA. W porządku, ale potyczka została nieco zepsuta przez zachowanie “Sequento”. Pozostając przy zepsutych pojedynkach – niektórzy wychodzą po chwałę, inni dla rozgłosu, a Alan Kwieciński wyszedł po pieniądze. “Alanik” nie ustał na nogach ani jednej wymiany, co w ostatecznym rozrachunku sprawiło, że walka zakończyła się w pierwszej rundzie. Cztery starcia za nami, ani jednego udanego. Sytuację próbował uratować “Cesarz”, wyjątkowo tego dnia wytrzymały, ale finalnie padł w drugiej odsłonie tej zupełnie zbędnej walki, która nigdy nie miała większego sensu. Marcin Najman zapowiedział po zakończonej bitce, że została mu w karierze jeszcze tylko jedna walka (czyli wszystko po staremu). Walka kobiet? Bez komentarza. Denis Labryga kontra Jay Silva? Ważna walka, ale tylko dla 29-latka, bo raczej nie dla oglądających widzów. Niespodzianki nie stwierdzono. Dyskwalifikacje, dyskwalifikacje, dyskwalifikacje Zanim jednak o nich, warto chociaż krótką wzmianką docenić pojedynek Wojciecha Goli z Łukaszem Tuszyńskim. Na karcie walk zestawienie nie miało większego sensu, ale w oktagonie obaj zawodnicy świetnie sobie poradzili, tworząc prawdopodobnie najlepsze widowisko tego wieczoru. W tej potyczce było absolutnie wszystko – przedziwne zwroty akcji, nokautujące uderzenia, niesztampowe dźwignie w każdej możliwej płaszczyźnie, wielkie emocje i zaskakujące zakończenie. “Tuszol” zaskoczył widzów i przeciwnika ekwilibrystycznymi rozwiązaniami w parterze. Mimo wszystko Wojtek Gola już niemal cieszył się z wygranej, gdy jego rywal upadł po ciosie, lecz włodarz Fame MMA został nagle odepchnięty, przewrócił się i… Łukasz Tuszyński dobił go ciosami w parterze. Freak fight w najlepszej możliwej formie, oglądało się to fenomenalnie. Tuszol vs Wojtek Gola, Tuszol wygrywa w 3 rundzie przez TKO, skrót walki #famemma #fame #famemma25 #fame25 pic.twitter.com/2vYzmiXnIS— Fifi (@Fifi3215__) April 5, 2025 Teraz najgorętsze wydarzenia tego wieczoru. Denis Załęcki jednego dnia zdołał utrzeć nosa krytykom i jednocześnie dać im nową pożywkę. “Bad Boy” przewalczył bowiem aż piętnaście minut, co jest fenomenalnym wynikiem, zważywszy na dyspozycję, w jakiej był jeszcze w zeszłym roku. Walka toczyła się na wysokim tempie, a przyznać trzeba, iż Filip Bątkowski miał bardzo dobrą taktykę, będąc przy tym tak twardym, jak się spodziewano. Sprawiło to, że Załęcki nie zdołał znokautować swojego rywala. Sam nawet raz leżał na deskach, choć błyskawicznie się z nich wówczas podniósł. Największy problem tkwił w tym, że bardzo często faulował. W efekcie finalnym zmyliło to sędziego, który dostrzegł faul w sytuacji, w której akurat wszystkie ruchy Denisa Załęckiego były legalne. Skutkiem tego otrzymaliśmy dobrze znany zestaw “Bad Boya”, a więc faul oraz kontrowersję. Po 15 minutach i 30 sekundach pojedynek został przerwany z powodu nieprzepisowych uderzeń w tył głowy. Przez dyskwalifikację rywala zwycięża Filip Bątkowski… #famemma #famemma25 pic.twitter.com/6K7XLIEk20— Dominik Wałbrzych (@FryzjerMurana) April 5, 2025 Intrygować może natomiast, że internauci w znacznej większości stanęli po stronie zazwyczaj krytykowanego Załęckiego. Zarzuca się Bątkowskiemu, że wcale nie chciał dalej walczyć i tylko wyczekiwał tego typu okazji, aby wyjść z tego starcia “z twarzą”. To nie była jednak najdziwniejsza rzecz, jaka się tego dnia wydarzyła. Poprzeczka kontrowersji została zawieszona wyjątkowo wysoko. “Taazy” bardzo dobrze radził sobie w walce wieczoru z Alberto Simao, więc w pewnym momencie – jak gdyby nigdy nic – do oktagonu wskoczył Josef Bratan i zaatakował Mataczyńskiego. W teorii argumentować to mógłby nieustannymi faulami 31-latka, ale w praktyce nie da się obronić fizycznej napaści na zawodnika. Ochrona FAME jak zawsze w formie 🤡#famemma #famemma25 #fame25 pic.twitter.com/qQY7pAGrWv— 𝚂𝚔𝚗𝚎𝚛𝚞𝚜 (@sknerus_) April 5, 2025 Fame MMA to polska odmiana wrestlingu, natomiast nie oznacza to, że ktokolwiek powinien pochwalać tego typu zachowanie. Było to beznadziejne w każdym aspekcie, lecz symptomatyczne jest, że w przestrzeni medialnej nawet nie uświadczyliśmy wielkiego oburzenia (poza pojawiającą się w niektórych miejscach krytyką pod adresem ochroniarzy) – fani są już po prostu przyzwyczajeni i zmęczeni. Nikt już nie ma siły krzyczeć, frustracja przejawia się raczej w pogarszającej się sprzedaży. Reakcje świata Najpopularniejsze komentarze po zakończonej gali Fame MMA: – Alberto wyglądał tego dnia dużo lepiej. – Bątkowski mógł być bohaterem, a szukał tej dyskwalifikacji i może pier*olić, że chciał innego zakończenia. Sędzia też zbyt delikatny. Sianos dostał 20 razy więcej ciosów po potylicy z pełną siłą i premedytacją, a tu jakieś obcierki w ferworze walki. – Sędzia przez 15 minut klasa, nie kończył bezsensownie walki jak to zrobił jeden na poprzedniej gali z Amadeuszem. A na koniec zakończył bez sensu, kiedy tego faulu nie było. Szkoda. #famemma #famemma25 #fame25 pic.twitter.com/5aL9vY52Wz— Szon Strickland 🇵🇱🦅 (@szon_strickland) April 5, 2025 KOZIOŁEK jeden z największych wygranych po FAME 25. Dotrzymał słowa, mówił, że wyjdzie 1na1 z Sianosem jak będzie trzeba i będzie wymieniał ciosy.— Maciej Turski (@m_turski) April 6, 2025 Tuszol co się kręci w tym parterze 😅 szkoła @jakub_wiklacz 😉— Hubert Mściwujewski (@HubertMsciwuj) April 5, 2025 Najgorsza walka w historii. Dwóch zawodników dostało napomnienie, że unikają walki xddd #famemma #fame25 pic.twitter.com/Vrng5I0KbA— Hubert Pawlik (@hubert_pawlik14) April 5, 2025 Werdykt Vringe Beznadzieja. Jedna z najgorszych gal Fame MMA w historii. Większość starć była całkowicie koincydentalna, nie miała żadnego kontekstu, zawodnikom ciężko było “sprzedać” swoje walki. Karta walk uległa znacznej degradacji w drodze do finalnego wydarzenia, więc wyszło jeszcze gorzej, bowiem nadzieje fanów zostały chwilowo rozbudzone po to, aby finalnie zupełnie je zdemolować. Najlepsze na papierze starcie tej gali zostało zakończone kontrowersją. Niektórzy zawodnicy pojawili się jedynie po pieniądze, nie zostawiając po sobie niczego w oktagonie. Plusy: – Wojciech Gola kontra Łukasz Tuszyński. Wspaniałe starcie, panowie postarali się i zapewnili świetne widowisko. Czapki z głów. – Denis Labryga zrobił kolejny krok na drodze do UFC. – Gorzej już raczej być nie może. Minusy: – Wszystkie pozostałe starcia. – Brak pomysłu na kartę walk. – Trywialne, prawdopodobnie ustawione konflikty. – Alan Kwieciński. – Jay Silva, który na agresję zdobył się dopiero po walce. – Michał Baron w oktagonie. – Josef Bratan w oktagonie. – Decyzja sędziego w walce Załęcki – Bątkowski. Jeżeli Fame MMA rzeczywiście przeszło rewolucję, to na gorsze. Nie da się tego oglądać. Damian Popilowski Twórca treści Dziennikarskie doświadczenie zdobywał na portalu Weszło, gdzie zajmował się sportami walki oraz piłką nożną. Ze słowem pisanym pracuje od wielu lat. Uwielbia dostrzegać i opisywać niebanalne historie. Najbardziej interesują go kulisy. Czyta wszystko, co ma litery. Amator scenariopisarstwa, który w szufladzie ukrywa pół miliona (jeszcze) niezrealizowanych projektów. Jego ulubionym bokserem jest Josh Kelly, ponieważ nie trzyma gardy i potrafi wykończyć przeciwnika dziesięcioma lewymi sierpami z rzędu. vRinge - Fame MMA - Fame MMA 25 to była katastrofa. Wszystko poszło źle Sprawdź pozostałe aktualności