Manipulacja Fame MMA? Dyrektor KSW w natarciu

Manipulacja Fame MMA? Dyrektor KSW w natarciu
Fot.YouTube/MMA-bądźnabieżąco

KSW wykorzystuje każdą okazję, aby dokopać “leżącemu”. Pierwszy duży kryzys w świecie freak fightów to najwyraźniej długo wyczekiwany moment przez sportową organizację, która latami próbowała udawać, że Fame MMA nie istnieje. Tym razem głos zabrał dyrektor sportowy Wojsław Rysiewski, podając w wątpliwość ostatnie oświadczenie “obozu wroga”. Problem numer jeden – nie ma racji. Problem numer dwa – nikt tego nie zauważy.

Propagandowe podejście KSW, czyli interpretujemy tak, jak nam wygodnie

Fame MMA zostało w ostatnim czasie zagonione do narożnika przez serwis Polsat News, który rozpoczął akcję mającą na celu uregulowanie branży freak fightów. Właściwy moment momentalnie podchwyciło również KSW, które od lat pośrednio dewaluowało każde wydarzenie zorganizowane przez konkurencyjną federację. 

Największa freakowa marka w Polsce wydała oświadczenie w odpowiedzi na ostatnie wydarzenia, deklarując między innymi gotowość do współpracy z organami władzy oraz zaznaczając, że ciemna strona tej branży jest tylko jedną stroną medalu: 

Jesteśmy otwarci na współpracę z organami ustawodawczymi i innymi podmiotami branży sportów walki, oferując nasze doświadczenie i wiedzę w tworzeniu ram prawnych, które obejmą całą branżę. (…) Mimo że FAME jest federacją organizującą zawody sportowe, w których rośnie znacząco liczba profesjonalnych zawodników, to jednak zdajemy sobie sprawę, że treści prezentowane w programach nie są przeznaczone dla osób małoletnich – czytamy.

Dzięki obecności takich ikonicznych postaci jak Tomasz Adamek, Piotr Lisek czy Piotr Świerczewski nasze wydarzenia nie tylko dostarczają emocji, ale również podkreślają znaczenie etycznego podejścia do rywalizacji, zaangażowania i ciężkiej pracy. To między innymi dzięki obecności utytułowanych sportowców oraz wyjątkowej oprawie wizualnej FAME organizuje półprofesjonalne gale, które według wielu naszych widzów dorównują, a może nawet przewyższają poziomem estetyki najlepsze wydarzenia na świecie – czytamy dalej.

Jesteśmy otwarci na współpracę. Zdajemy sobie sprawę, że prezentowane treści nie są przeznaczone dla osób małoletnich. To między innymi dzięki obecności utytułowanych sportowców Fame organizuje gale, które według wielu naszych widzów dorównują, a może nawet nawet przewyższają poziomem estetyki najlepsze wydarzenia na świecie. 

Dlaczego te zdania są istotne? Dlatego, że chwilę później mamy takie wypowiedzi, jak ta Wojsława Rysiewskiego dla kanału “MMA-bądź na bieżąco”:

W tym oświadczeniu Fame MMA widać, po co osoby ze sportowego MMA są zatrudniane w FAME. Po to, żeby potem w oświadczeniu napisać, że walczył dla nas Tomasz Adamek, Piotr Lisek i ktoś tam jeszcze i zamazywać ten obraz, że tam chodzi o rozwijanie MMA, a nie o rozrywkę nastawioną na zupełnie inne impulsy niż wielcy sportowcy – powiedział.

Wszystko wspaniale, tylko jest kilka nieścisłości. Po pierwsze, Fame MMA stało się niemal całkowicie profesjonalną organizacją przed pojawieniem się jakichkolwiek zarzutów. Niewłaściwe zachowania na konferencjach oraz w oktagonie były potępiane przed pojawieniem się zarzutów. Prawdziwi sportowcy pojawili się przed jakimkolwiek asumptem, że w branży może za jakiś czas nastać tak newralgiczny moment.

Norman Parke? Kamil Łaszczyk? Piotr Świerczewski? Tomasz Adamek? Wielu innych? Ze wszystkich freakowych federacji, akurat Fame MMA od zawsze było tą najbardziej “cywilizowaną”, czyniącą mnóstwo kroków w stronę czysto sportowych inicjatyw. W przytoczonym oświadczeniu firma nie uciekała od odpowiedzialności i przyznała, że ma swoje ciemne strony, lecz przy tym zwróciła uwagę, że nie są one całkowitym odzwierciedleniem ich działalności.

Dyrektor sportowy KSW Wojsław Rysiewski wyciągnął zatem wygodny dla siebie fragment, wymyślił tezę, odpowiedział na nią, a najciekawszą tego częścią jest to, że nikt tego nie zauważy. To idealny moment, aby atakować freak fighty każdym możliwym sposobem. Łatwo jest bowiem naciskać na rany przeciwnika, przymykając jednocześnie oko na własne deficyty. Na jakie? To chyba wiadomo. Wiadomo co, wiadomo z kim.

Damien Popilowski
Twórca treści

Uwielbia dostrzegać i opisywać niebanalne historie. Najbardziej interesują go kulisy. Czyta wszystko, co ma litery. Patetyczny amator scenariopisarstwa, który w szufladzie ukrywa pół miliona niezrealizowanych projektów. Wielbiciel uderzania się po głowie. Jego ulubionym bokserem jest Josh Kelly, ponieważ nie trzyma gardy i potrafi wykończyć przeciwnika dziesięcioma lewymi sierpami z rzędu. Trenuje od dziesięciu lat sporty walki, więc warto korzystać z jego mózgu, póki jeszcze działa.