Wygrał dwie ostatnie walki w Fame MMA. To jego koniec?

Wygrał dwie ostatnie walki w Fame MMA. To jego koniec?
Fot.YouTube/FameMMA

Dariusz “Daro Lew” Kaźmierczuk czasami bawił, czasami smucił, a obecnie nie wzbudza żadnej reakcji, co przełożyło się na jego sytuację we freak fightowym świecie. To koniec przygody z Fame MMA?

Fame MMA nie jest już zainteresowane Daro Lwem?

Daro Lew stał się szerzej rozpoznawalny we freak fightowym środowisku podczas gali MMA VIP 3, co było dość symptomatyczne do postaci, którą później przyjął.

Dariusz Kaźmierczuk, czyli 50-letni mężczyzna, zasłynął z ryczenia jak lew, ubierania się jak dziecko na bal przebierańców i infantylnych dość ataków w stronę medialnych antagonistów. Można odnieść wrażenie, że – przypomnijmy – 50-letni mężczyzna stanowi żywą alegorię freak fightera.

Jak to wyglądało od strony sportowej? Tutaj również zostały zachowane pewne elementy komizmu, bowiem swą drogę na szczyt rozpoczął od pięciu porażek z rzędu.

Przegrywał z Norbertem “Disem” Gierczakiem, Piotrem “Świrem” Świerczewskim, Natanem Marconiem, Markiem Molakiem, Szymonem „Taxi Złotówą” Wrześniem, Marcinem “Cesarzem” Najmanem, Antonem Shimukiem. Jego symbolem było dość bojaźliwe podejście do starć, które przeważnie przerywał, gdy pojawiały się większe ciężary.

Na trzynaście pojedynków, pięć razy udało mu się jednak zejść z oktagonu z tarczą. Kaźmierczuka trzeba docenić za nienaganną technikę oraz determinację do rywalizacji z nierzadko znacznie młodszymi zawodnikami, lecz wszelkie jego wyczyny dewaluuje niesmaczna aktywność pozasportowa.

Daro Lew jest bowiem sztampowy w swoich zachowaniach, które krótkofalowo rozweselały fanów, lecz na dłuższą metę wzbudzają głównie zażenowanie. Niektórzy freak fightowi zawodnicy bywają medialnym kameleonem, zmieniającym barwy w zależności od sytuacji.

Dariusz Kaźmierczuk tej umiejętności nie posiada, a jego patent najwyraźniej się wyczerpał. Przyznał on bowiem podczas transmisji na żywo, że jego telefon nie przeciąża się od nadmiaru propozycji:

Nikt nie dzwoni. Nie chcą, żebym walczył. Żadna federacja nie odzywa się – mówił Kaźmierczuk.

Damian Popilowski
Twórca treści

Dziennikarskie doświadczenie zdobywał na portalu Weszło, gdzie zajmował się sportami walki oraz piłką nożną. Ze słowem pisanym pracuje od wielu lat. Uwielbia dostrzegać i opisywać niebanalne historie. Najbardziej interesują go kulisy. Czyta wszystko, co ma litery. Patetyczny amator scenariopisarstwa, który w szufladzie ukrywa pół miliona niezrealizowanych projektów. Wielbiciel uderzania się po głowie. Jego ulubionym bokserem jest Josh Kelly, ponieważ nie trzyma gardy i potrafi wykończyć przeciwnika dziesięcioma lewymi sierpami z rzędu. Trenuje od dziesięciu lat sporty walki, więc warto korzystać z jego mózgu, póki jeszcze działa.

Sprawdź pozostałe aktualności