Jak przetrwać kryzys? Wardęga zdradził plany Fame MMA

Jak przetrwać kryzys? Wardęga zdradził plany Fame MMA
Fot.YouTube/FameMMA

Fame MMA nie zamierza już płacić bajońskich sum za gwiazdy, teraz będzie tworzyć własne. Sylwester Wardęga zdradził, jak organizacja zamierza poradzić sobie z nową sytuacją.

Fame MMA wzoruje się na UFC?

Coś we freak fightach już się skończyło. Nie mówimy tu o chwilowej tendencji spadkowej, gorszej gali, pojedynczej kontrowersji czy gorszych wyświetleniach w którymś z wywiadów.

Nie, cała branża nie tyle przechodzi kryzys, ile zaczęła umierać. Pierwszym interesującym zwiastunem był brak nowych federacji – uprzednio mnożyły się w niebotycznym tempie, by później zapadła głucha cisza. Następnie obserwowaliśmy skoordynowany atak na całą branżę, którego inicjatorem był serwis “Polsat News”, włączając do swojej kampanii medialnej wszystkich najważniejszych polityków w Polsce.

W pewnym momencie włodarze nie ukrywali już gorszych wyników swoich wydarzeń, nadzieję opierając na utrzymaniu przynajmniej dotychczasowej oglądalności. Szerokim echem odbiło się również zatrzymanie właścicieli Fame MMA przez policję. Mieliśmy także zamrożenie kont organizacji przez prokuraturę.

Ciekawe jest na swój sposób, że to ostatnie nie wybrzmiało dostatecznie w przestrzeni medialnej, a warto przytoczyć, że to właśnie takie działanie usunęło z rynku organizację High League.

W każdym razie dochodzimy do obecnego momentu. Fame MMA odwołało swoją najbliższą galę, za czym w ślad prawdopodobnie pójdzie Prime MMA. Czy to wobec tego oficjalne zawieszenie hegemona freak fightów? Być może jest to jedynie… transformacja. Głos w tej sprawie zabrał Sylwester Wardęga:

Oni planują zrobić taki program, jak w UFC był kiedyś, taki dom zawodników. Będą tworzyć nowych zadymiarzy, coś jak “Fame House”. Będą robili coś nowego. To jest taki pomysł, który chciało wprowadzić Clout MMA lub High League – powiedział podczas transmisji na żywo.

Damian Popilowski
Twórca treści

Dziennikarskie doświadczenie zdobywał na portalu Weszło, gdzie zajmował się sportami walki oraz piłką nożną. Ze słowem pisanym pracuje od wielu lat.
Uwielbia dostrzegać i opisywać niebanalne historie. Najbardziej interesują go kulisy. Czyta wszystko, co ma litery.
Amator scenariopisarstwa, który w szufladzie ukrywa pół miliona (jeszcze) niezrealizowanych projektów. Jego ulubionym bokserem jest Josh Kelly, ponieważ nie trzyma gardy i potrafi wykończyć przeciwnika dziesięcioma lewymi sierpami z rzędu.

Sprawdź pozostałe aktualności