Soldić wraca na zwycięską ścieżkę. Piękny nokaut Chorwata [WIDEO]

Soldić wraca na zwycięską ścieżkę. Piękny nokaut Chorwata [WIDEO]
Fot.YouTube/KSW

Roberto Soldić przypomniał sobie, co potrafił niegdyś robić najlepiej, czyli nokautować przeciwników tak, że kibice kontemplowali, czy ci wrócą jeszcze do świata żywych.

Roberto Soldić wraca w najlepszy możliwy sposób

Roberto Soldić zameldował się do oktagonu po niemal dwóch latach absencji. Czym była spowodowana? Częściowo kontuzjami, częściowo specyficzną polityką organizacji ONE Championship, w ramach której zawodnicy nierzadko długo czekają na swoje walki.

W każdym razie chorwacki zawodnik otrzymał możliwość powrotu do akcji w ramach gali ONE Championship 171, która odbywała się w Katarze.

Przeciwnikiem 30-latka był Dagestańczyk Saygid Guseyn “Dagi” Arslanaliev (9-2-0). Ciężko było ferować wyroki, jak po takiej przerwie zaprezentuje się Soldić. Sam początek walki również nie zwiastował tak brutalnego zakończenia.

Rzucać się w oczy mogła zmiana stylu Soldicia, który niegdyś narzucał presję, trzymał się blisko, wchodził w wymiany stójkowe i pozbawiał rywali miejsca w oktagonie, skrupulatnie ich rozbijając. Obecnie wyglądało to niemal całkowicie odwrotnie – Chorwat był dość bojaźliwy, a brak sportowej aktywności zdecydowanie dawał się we znaki w jego reakcjach.

Blokował co prawda groźniejsze ataki, lecz zdecydowanie to jego rywal był stroną dominującą w początkowej fazie pojedynku. Odnotować można było jednak coś jeszcze: Soldić czekał na kontrę. Niczym Deontay Wilder w boksie, nie dbał o punktowanie, nie dbał o styl, tylko szukał tego jednego (dosłownie) ciosu.

Znalazł go jeszcze w pierwszej rundzie:

Tutaj ujęcie z innej perspektywy tej próby zabójstwa:

Co dalej? Uprzednio nie wykluczano, że może być to ostatnia walka Soldicia pod szyldem ONE Championship. KSW zdawało się otwierać drzwi dla chorwackiego zawodnika, a nawet UFC być może jeszcze mu nie uciekło.

Wątpliwości prawdopodobnie rozwiał jednak sam “RoboCop”, który po dzisiejszym zwycięstwie oznajmił, że liczy na rewanż z Zebaztianem Kadestamem.

Damian Popilowski
Twórca treści

Dziennikarskie doświadczenie zdobywał na portalu Weszło, gdzie zajmował się sportami walki oraz piłką nożną. Ze słowem pisanym pracuje od wielu lat.
Uwielbia dostrzegać i opisywać niebanalne historie. Najbardziej interesują go kulisy. Czyta wszystko, co ma litery.
Amator scenariopisarstwa, który w szufladzie ukrywa pół miliona (jeszcze) niezrealizowanych projektów. Jego ulubionym bokserem jest Josh Kelly, ponieważ nie trzyma gardy i potrafi wykończyć przeciwnika dziesięcioma lewymi sierpami z rzędu.

Sprawdź pozostałe aktualności