Skąd wzięły się problemy Prime MMA?

Skąd wzięły się problemy Prime MMA?
Fot.YouTube/KanałSportowy

Co było punktem przełomowym, od którego zaczęły się problemy organizacji Prime MMA? Wygląda na to, że jedna konferencja.

Cofamy się w czasie do Prime MMA 12

Wszystko zaczęło się od konferencji przed galą Prime MMA 12, która odbyła się 17 maja w Toruniu. Początkowe panele potoczyły się w iście “freakowym” stylu – było dość zabawnie, niektóre sytuacje wydawały się nieco przerysowane, lecz całość raczej trzymała w napięciu i stanowiła kontrast do nużących, trywialnych ostatnimi czasy programów organizacji Fame MMA.

Ciekawym zjawiskiem była obecność Roberta Karasia – przed chwilą szanowanego sportowca, obecnie najwidoczniej “freak fightera” w pełnym tego słowa znaczeniu, szukającego w Prime MMA bezpiecznego schronu w obliczu niedawnego skandalu. Jego obecność na konferencji, choć zrozumiała, była dość nienaturalna do oglądania. W tym aspekcie nie ma jednak czego krytykować, bowiem dla samej organizacji jest to świetny transfer oraz gwarancja emocji.

Z innych, wartych wyróżnienia wydarzeń, pojawiło się zestawienie “Ninja” – Adam Soroko, czyli walka zawodników, którzy wizerunkowo (z całym szacunkiem) nie mają niczego do stracenia, a to najczęściej fundament interesującego pojedynku.

To tyle z pozytywnych akcentów. Pora udać się w ciemniejsze rejony.

Główną atrakcją gali było zestawienie Jacek Murański – Natan Marcoń. Jak zostało “sprzedane”?

Marcoń rozpoczynał kampanię promującą jego zbliżającą się walkę z Mariuszem Pudzianowskim. Robił to w symptomatyczny dla siebie sposób, czyli obśmiewając każdy aspekt życia “Pudziana”.

To rzekomo nie spodobało się Jackowi Murańskiemu. 56-latek stara się utrzymywać przy życiu swoje wartości, a wśród nich jest dbanie o – jak to ujmuje – wielkich Polaków, czyli w tym wypadku o Mariusza Pudzianowskiego. Aktorowi nie spodobały się również działania Marconia, kiedy ten w bardzo negatywny sposób wypowiedział się na temat rodziny Alana Kwiecińskiego:

– To, co zrobił ten Kraken, to coś obrzydliwego. To nie jest już tylko gra medialna, to przekroczenie granic – mówił Murański podczas jednego z programów Prime MMA.

Trudno stwierdzić, czy wspominanie na freak fightowej konferencji śp. Mateusza Murańskiego byłoby bardziej obrzydliwe, gdyby cały konflikt był ustawiony, czy gdyby nie był.

Faktem jednak jest, że to się stało. Pierwszy raz w tej branży granica została przekroczona tak mocno. Nie było to nawet zdawkowe nawiązanie do zmarłego zawodnika, tylko cały panel poświęcony na ordynarnych hasłach w stylu: “zamordowałeś go”.

Wszystko wyszło z inicjatywy Natana Marconia. 21-latek siedział na konferencji wpatrzony w swoje notatki na telefonie, gdzie zapisane miał wszystkie sposoby uderzenia na Jacka Murańskiego z użyciem jego zmarłego syna. Doprecyzujemy, aby łatwiej było to sobie zwizualizować: zapisywał sobie w notatkach, w jaki sposób można użyć zmarłego Mateusza Murańskiego, aby zaatakować przeciwnika na medialnej konferencji.

Siedział w domu i myślał: “w porządku, to tutaj zapytam o grób, a tutaj zarzucę mu, że przedawkował przez niego”. Wszystko bez cienia zażenowania, refleksji, samokrytyki.

To była najbardziej obrzydliwa rzecz, jaka kiedykolwiek pojawiła się we freak fightach.

Nie ma najmniejszego znaczenia, czy w oskarżeniach “Krakena” była choć odrobina prawdy. Nie ma znaczenia, że Jacek Murański relatywnie szybko wrócił do świata freak fightów po śmierci syna, narażając się na tego typu sytuacje. Nie ma znaczenia, kto i jak zabezpieczył się kontraktowo, ile dostał za to pieniędzy i ile wygeneruje to wyświetleń.

Przywołujemy właśnie takie sformułowania, ponieważ zostały one użyte przez prezesa Prime MMA Tomasza Bezrąka oraz włodarza Kasjusza Życińskiego podczas ostatniego programu “Freak Show”. Argumentowano, że “przecież wszyscy słuchali w ciszy, więc było to interesujące” oraz “Jacek Murański sam się zgodził, nalegał nawet na taką walkę”.

Rozważmy teraz taki scenariusz, który nie jest wcale mało prawdopodobny – może 56-latek znalazł się w takiej sytuacji życiowej, w której musiał się na to zgodzić? Załóżmy, że tak jest. Załóżmy, że musi szybko uregulować jakieś opłaty, więc zgodził się przybyć na miejsce, w którym oskarża się go o zamordowanie syna. Jak to w ogóle wygląda? To byłby współczesny odpowiednik tortur.

Nie ma znaczenia, ile z tego może być ustawione. Nie ma znaczenia nic oprócz tego, że tragicznie zmarły mężczyzna został wykorzystany na konferencji freak fightowej, aby można było zarobić na jego kościach więcej pieniędzy. Włodarze Prime MMA zdradzili w wywiadach, że kontrakt Marconia skonstruowany jest tak, że ten może otrzymać równowartość najwyższej gaży w historii organizacji, jeżeli zagwarantuje sprzedaż na odpowiednim poziomie.

No i gwarantuje. Stado bezmyślnych internautów wierzy w argumenty “Krakena”, stanowiąc dla niego pożyteczne narzędzie, aby ten na czyjejś śmierci mógł zarobić więcej pieniędzy. Skąd w ogóle takie założenie, że to właśnie on, na konferencji Prime MMA, miałby zostać sądem, który oceni, czy Jacek Murański zachował się właściwie po śmierci syna?

Obok siedział Kasjusz Życiński, który jeszcze w zeszłym roku zarzucał Sylwestrowi Wardędze, że ten imituje internetowego policjanta, w rzeczywistości licząc jedynie na zysk. Teraz obok niego siedział zawodnik, który grzebał w czyimś grobie, aby dostatecznie obrazić innego freak fightera, a “Don Kasjo” temu przyklaskiwał.


Od tamtej pory organizacja mierzy się z wieloma problemami wizerunkowymi, lecz trudno nie zauważyć, że sama je na siebie sprowadziła. Kto mieczem wojuje, od miecza ginie.

Redakcja Vringe PL
Content Editor

Jako redakcja Vringe PL staramy się dostarczać do Państwa najnowsze informacje dotyczące zarówno boksu, jak i mma. Naszym celem jest przekazywanie sprawdzonych i wysokiej jakości treści.

Sprawdź pozostałe aktualności