Prime MMA 12: Śmierć ostatniej freak fightowej federacji 18 maja, 2025 | 19 maja 2025 |Damian Popilowski Fot.YouTube/PrimeMMA Gala zorganizowana w studiu, beznadziejna oglądalność, awaria BLIKA, słabe walki i kontrowersja na koniec – Prime MMA 12 to prawdopodobnie najgorsze wydarzenie w historii tej organizacji. To się nie mogło dobrze sprzedać. Prime MMA 12 i kłopoty marketingowe Prime MMA 12 już za nami. Jaka była to gala? Szerzej o tym napiszemy pod sam koniec, lecz najbardziej symptomatyczny może być na początku fakt, że w celu napisania tej relacji potrzebne było wtórne obejrzenie wydarzenia, aby przypomnieć sobie, co tam się w zasadzie działo. Trzeba obiektywnie przyznać jedno – włodarze organizacji nie wybrali sobie najlepszego dnia na taką imprezę. Finał Eurowizji, dzień przed wyborami oraz (na to akurat wpływu nie mieli, ale znajdzie to swoje odzwierciedlenie w sprzedaży) ogólnopolska awaria BLIKA. Niektórzy internauci ironizowali, załączając zdjęcie przelewu wysłanego pocztą z pytaniem, kiedy będą mieć dostęp do PPV. Nie wiemy, czy udało im się włączyć na czas, ale jeżeli nie, to na pewno spędzili lepszy wieczór niż widzowie. Natan Marcoń jeszcze przed pierwszym gongiem zadbał o wystarczający niesmak wśród oglądających, przynosząc urnę, która miała imitować świętej pamięci Mateusza. Kurwa jebany z urną w siatce z żabki przyszedł xDD#primemma pic.twitter.com/mB713kTxwB— Dominik Wałbrzych (@FryzjerMurana) May 17, 2025 Ostatecznie rzucił “prochami” w ochroniarza. Trudno skomentować ten incydent właściwymi słowami – nieudana imitacja “CM Punka” może byłaby na miejscu, gdybyśmy nie mówili o realnej śmierci, o prawdziwej osobie. To nie jest rozrywka, to nawet nie jest przekroczenie granicy, to żywy przykład, jak współczesne “influencerstwo”, czyli gonitwa za zasięgami, zdewaluować może czyjąś psychikę. To było obrzydliwe. Darmowe, czyli gorsze? Karta wstępna Prime MMA 12 Przechodząc już jednak w bardziej sportową (lub mniej, w końcu to Prime MMA) tematykę, zaczęliśmy walką Jarosława Sobonkiewicza z Adamem Soroką. Mieliśmy tu do czynienia ze zjawiskiem tak nietypowym, że idealnie pasowało ono do właśnie tej federacji: zmierzyli się zawodnicy, którzy nie mieli niczego do stracenia, a jednak żaden z nich niczego tą walką nie uzyskał. Dlaczego? Adam Soroko nabawił się kontuzji podczas jednej z szaleńczych szarż, natomiast “Jarek Ninja” nie zrobił w tym starciu absolutnie niczego, nie zadał (nawet niecelnego) ciosu. Raz udało mu się sprowadzić rywala do parteru, lecz więcej było w tym szczęścia niż planu. Był to mimo wszystko “freakowy” pojedynek w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Ogromny chaos, ale oglądało się to z ciekawością. Ale co jak co fajna kombinacja Soroko, że Ninja się ratował zejściem w parter #PRIMEMMA pic.twitter.com/E9tn3uITbD— ZielonyWonsz (@5n4kQ) May 17, 2025 Dalej przeszliśmy do krucjaty w wykonaniu Roberta Karasia, który najpierw rozprawił się z Michałem Hetnarem, a później pokonał Mateusza Górskiego. Trójka zawodników miała planowo zmierzyć się w formacie “jeden na jednego”, i choć od strony teoretycznej rzeczywiście tak było, to w praktyce “Mister Mati” oszczędzał się w starciach z Karasiem, natomiast “Himi” nie otrzymał taryfy ulgowej od żadnego z rywali. Gratulujemy taktyki, świetny pomysł. Wyrazy uznania płyną szczególnie ze strony tych, którzy obstawiali Hetnara jako zwycięzcę tej walki. To zupełnie nie było podejrzane. Robert Karaś po zakończonym starciu wyzwał do konfrontacji Piotra “Lizaka” Lizakowskiego. Chyba znudziło mu się robienie wagi. Beznadziejne walki, beznadziejni sędziowie Co było wartego uwagi w dalszej części wydarzenia? Po pierwsze, sędziowie uczynili bardzo sympatyczny gest, dostosowując poziom sędziowania do poziomu walk. Nie musieli tego robić, nikt im za to dodatkowo nie płacił, natomiast poświęcili swój wizerunek, aby tylko zawodnicy nie zostali w tyle. Bohaterzy. Mowa rzecz jasna o zakończeniu walki Damian “Waszka G” Kubiszewski – Łukasz “Lukas” Bielon: Lukasz vs Waszka G, Lukas wygrywa w pierwszej rundzie #prime #primemma #primemma12 pic.twitter.com/IK89erhIEo— Fifi (@Fifi3215__) May 17, 2025 Walki tego dnia były w większości wyjątkowo tragiczne, toteż włodarze Prime MMA nie mieli wyboru, stając przed koniecznością wykonania telefonu do znajomego z UFC. Ten na szczęście miał akurat wolny wieczór: Jiří Procházka w #primemma pic.twitter.com/9xlWIzVb6z— Ten Typ Jerz (@JerzyBorowko) May 17, 2025 Pozostając przy znajomych z UFC, chodziły plotki, że Dana White oglądał pojedynek Jakub Wytko kontra Michał Gorzelanczyk. Jan Błachowicz do najmłodszych nie należy, Mateusz Gamrot to marketingowo chyba jednak nie to, więc zaistniała potrzeba pozyskania nowych talentów z polskiego rynku. Były to jednak tylko plotki. 55-latek rzeczywiście miał oglądać galę, lecz nie mógł opłacić PPV z uwagi na awarię Blika, dlatego żaden z zawodników nie otrzymał propozycji kontraktu. Wiedział o tym “Ajemge”, dlatego się nie starał. “Bagieta” zameldował się z kolei w przeciętnej dyspozycji, bowiem kilka dni wcześniej połamał obie ręce, trenując ciosy proste na ścianie w wynajmowanym mieszkaniu. Może to i lepiej, że Dany White'a tego dnia nie było przed odbiornikiem. Marianna Schreiber tym razem źle się czuła Marianna Schreiber starała się, starała, ale się zdyskwalifikowała. Jakoś tak znowu wyszło, że wszechświat się uwziął, planety niekorzystnie ułożyły, podwozie było złe. Była polityczka brała udział w walce “dwóch na dwóch”, natomiast swoją partnerkę zostawiła samą na placu boju, kiedy to trzeci raz uderzyła rywalkę w tył głowy, eliminując się ze starcia. Uwaga, uwaga – mamy oficjalne oświadczenie: – Tak, faulowałam. Ale trzeba zwrócić uwagę, że NIE było to intencjonalne, ponieważ faule wynikały z dużego zamieszania, które było na ringu. Jest duża różnica: w takim ferworze walki uderzyć kogoś od tyłu, z sytuacją, w której ktoś podbiega do osoby leżącej i intencjonalnie – celowo kopie go w głowę – parterze! (film) Oczywiście nie usprawiedliwiam tym mojej porażki, bo przeciwniczki były po prostu lepsze tylko tym bardziej uważam, że nie powinen im pomagać w tym sędzia. Bo jak inaczej można określić sytuację, w której ja od razu bez upomnienia dostaję minus punkt, a moja przeciwniczka za kopnięcie mnie w głowę nie dostaje nawet ostrzeżenia? – Chciałam, nie poddałam się, szłam do przodu, liczyłam, że się uda. Na tamten moment, mimo kompletnie niegotowej głowy do walki – zrobiłam co tylko umiałam i mogłam. Uważam, że sędzia nie musiał wykluczać mnie z walki. Sama dostałam kopnięcie na głowę, gdy byłam w tak zwanym parterze. Nie udało się. Nie wyszło. Próbowałam. Dziękuję Patrycji i jednocześnie przepraszam jeszcze raz Ciebie Pati i Was – widzów, że zawiodłam. Tym, którzy rozumieją co działo się w moim życiu przez ten czas i jak trudno mi było… tym, którzy wierzyli we mnie do końca – dziękuję. Tak, faulowałam. Ale trzeba zwrócić uwagę, że NIE było to intencjonalne, ponieważ faule wynikały z dużego zamieszania, które było na ringu. Jest duża różnica: w takim ferworze walki uderzyć kogoś od tyłu, z sytuacją w której ktoś podbiega do osoby leżącej i intencjonalnie -… pic.twitter.com/cgPDyVrk1a— Marianna Schreiber (@MSchreiberM) May 18, 2025 Tak, faulowała. Nie usprawiedliwia swojej porażki, ALE… było zamieszanie, sędzia źle zrobił, bez upomnienia dostała minusowy punkt, nie poddała się, szła do przodu, dostała kopnięcie w głowę, dużo działo się w jej życiu i było jej trudno. Aniołek. Najważniejsze, że nie szuka wymówek. Taazy, jedyny jasny punkt Prime MMA 12 Pozwolimy sobie pozostawić bez większego komentarza zestawienie Paweł Jóźwiak – Adrian Cios. Jest tylko jedna dobra wiadomość po tym starciu: Cios zapowiedział zakończenie kariery. Z zapowiedziami różnie w tej branży bywa, ale trzymamy kciuki. Cios przegrywa ale jednak szacunek po walce jest #PRIMEMMA pic.twitter.com/eHqNzZIo1o— ZielonyWonsz (@5n4kQ) May 17, 2025 Kamil Mataczyński jest najlepszym, co przytrafiło się organizacji Prime MMA od początku jej istnienia. Gdyby Lionel Messi grał w Puszczy Niepołomice, to podczas jego spotkań mielibyśmy obraz analogiczny do wydarzeń wczorajszego wieczoru. “Taazy” to niezmiennie jasny punkt każdej gali, nawet takiej, gdy otoczony jest gronem parodystów. 31-latek miał przed sobą katorżnicze wyzwanie nie tylko ze względu na ilość rywali, lecz również ich jakość: ci zawodnicy potrafili się bić, byli odważni, napierali na Mataczyńskiego w każdej sekundzie. Taktycznie również zaprezentowali się niczego sobie, często skrajnie atakując z dwóch stron jednocześnie, maksymalnie wykorzystując swoją przewagę liczebną i skutecznie współpracując z partnerem. Trudno wyobrazić sobie, co mogli zrobić lepiej. Wielokrotnie zresztą doprowadzali “Taazy'ego” do kryzysu, zmuszając go do ratowania się ucieczką – nie żadnymi unikami, odejściem, trzymaniem dystansu, a bezpośrednim sprintem do drugiej części oktagonu, gdzie mógł na chwilę odetchnąć od nieustannej lawiny ciosów z czterech rąk. Jego najlepszą bronią były kolana na głowę, którymi demolował przeciwników, gdy jeszcze miał na to siłę. Ziomek czekał na ten moment całe swoje życie xDD#primemma pic.twitter.com/wcoWph0r2v— Dominik Wałbrzych (@FryzjerMurana) May 17, 2025 Niewątpliwie najlepsze starcie tej gali. Freak fight w najlepszym tego słowa znaczeniu. Oczekiwaliśmy od federacji, że wszystkie potyczki tego dnia będą wzbudzać takie emocje. Kamil Mataczyński pokonał 12 roninów, pokonał kłopoty, wykazał się – jak wiele razy wcześniej – sercem do walki oraz utrzymał nieskazitelny rekord. Kurwa mocny pojedynek spełnił oczekiwania 🔥🔥#primemma pic.twitter.com/ppcqRHU9Af— Dominik Wałbrzych (@FryzjerMurana) May 17, 2025 Jacek Murański – Natan Marcoń W drodze do gali Natan Marcoń obraził Jacka Murańskiego na wszelkie możliwe sposoby, znieważył jego rodzinę, podważył wizerunek, oblał wodą i obsypał proszkiem, który w jego mniemaniu był “prochami jego zmarłego syna”. To była najbardziej obrzydliwa promocja walki w historii freak fightów. Zupełnie nie dziwi, że żadne miasto nie chciało mieć tego wydarzenia u siebie, zmuszając ostatecznie Prime MMA do zorganizowania gali studyjnej. W każdym razie, dwóch najbardziej kontrowersyjnych freak fighterów zmierzyło się w oktagonie. Mogliśmy spodziewać się wielu rzeczy, ale raczej nie tego, że obaj będą chcieli stoczyć sportową walkę. Tak się jednak stało. Była to jedna z nielicznych potyczek Marconia, w której widać było plan taktyczny, skupienie oraz realną chęć legalnego zwycięstwa. Przyznać trzeba, że “Kraken” dobrze korzystał ze swoich warunków fizycznych, przy czym świetnie pracował na nogach. Z drugiej strony, w fenomenalnej dyspozycji zameldował się Jacek Murański, szczególnie zważywszy na jego wiek. To on był stroną dominującą, nieustannie napierając na swojego rywala. Straszył go również raz po raz obszernymi ciosami sierpowymi, następującymi najczęściej po unikach w bok. Marcoń mnóstwo razy ratował się ucieczką, unikając raczej bezpośredniej wymiany ciosów. Wydawało się, że Murański wygrał na punkty każdą rundę, więc dziwić może decyzja sędziów, którzy ostatecznie postawili na “Krakena”. XD #primemma pic.twitter.com/77X9jCyjds— growb0x (@growb0x_) May 17, 2025 Szczególnie niemrawa w wykonaniu obu zawodników była pierwsza runda, tutaj można dyskutować, natomiast druga i trzecia miała już swojego faworyta, którym był Jacek Murański. Taki werdykt nie jest może sensacyjny, ponieważ dominacja starszego z zawodników nie była niewyobrażalnie gargantuiczna, natomiast z pewnością pozostawił po sobie pewien niesmak. W przestrzeni medialnej możemy natknąć się na następujące komentarze: – Przecież Muran zdecydowanie to wygrał, nie lubię typa ale ten werdykt to żenada. – Nie wstyd wam takie przekręty robić? Walka wieczoru ustawka, z bukami macie współpracę? – Tak jak nie lubię obu to stary muran został przekręcony. Marcoń cały czas na wstecznym. Żenada. Werdykt Vringe Rzadko mamy do czynienia z sytuacją, gdy włodarze jakiejkolwiek federacji są w stanie bezpośrednio przyznać, że zorganizowane przez nich wydarzenie okazało się kompletną klapą. Tym razem łatwiejsze jednak byłoby starcie z 24 roninami niż zapudrowanie tego blamażu. Począwszy od tego typu komentarzy, których jest pełno: – Zapłacone za live, dostęp przyznany dzień po. Czyli kasa wzięta, wydarzenie przegapione – i co, wszystko gra? Przez niekoniecznie sprzyjające okoliczności: #primemma pic.twitter.com/O3FNyEi5Ee— Braku Laku (@BrakuLaku) May 17, 2025 Po walki, które tego dnia stały na wyjątkowo niskim poziomie. Nie oczekujemy od freak fightowej organizacji sportu najwyższych lotów, ale w oktagonie muszą być emocje. Tymczasem tutaj wszystkie starcia po prostu przeleciały, a poza wyzwaniem “Taazy'ego”, nie wydarzyło się w zasadzie nic godnego zapamiętania. Plusy: – Kamil Mataczyński i 12 roninów. – Gala w którymś momencie wreszcie się skończyła. Minusy: – Walki. – Promocja walk. – Słabe zestawienia. – Data wydarzenia. – Sędziowie. – Brak atmosfery wskutek studyjnych warunków. Cała branża od jakiegoś czasu przechodzi ogromny kryzys. Nie bez powodu nowe organizacje nagle przestały się pojawiać. Zawodnicy żądają stawek na dotychczasowym poziomie lub kończą kariery, obawiając się problemów wizerunkowych. Miasta coraz częściej się buntują, nie pozwalajac na tego typu wydarzenia w swoim rejonie. Sponsorów coraz mniej, inicjatyw coraz mniej, głośnych nazwisk coraz mniej. Nawet Fame MMA straciło parasol ochronny. W tym anturażu Prime MMA zorganizowało galę w tym samym dniu, kiedy odbywał się finał Eurowizji. Jeszcze ten nieszczęsny BLIK padł. Nie będziemy zdumieni, gdyby było to ostatnie wydarzenie tej federacji. Trudno będzie jej spaść na cztery łapy, jeśli Prime MMA 12 wyjdzie na minus. Środki zapłacone BLIKIEM wrócą automatycznie po awarii. W międzyczasie można kupić dostęp do gali inną metodą płatności. Niestety, nie mamy wpływu na działanie systemu BLIK. pic.twitter.com/zWNEM2sYiU— PRIME SHOW MMA (@primeshowmma) May 17, 2025 Pełną relację z walk Prime MMA 12 przeczytasz tutaj. Damian Popilowski Twórca treści Dziennikarskie doświadczenie zdobywał na portalu Weszło, gdzie zajmował się sportami walki oraz piłką nożną. Ze słowem pisanym pracuje od wielu lat. Uwielbia dostrzegać i opisywać niebanalne historie. Najbardziej interesują go kulisy. Czyta wszystko, co ma litery. Amator scenariopisarstwa, który w szufladzie ukrywa pół miliona (jeszcze) niezrealizowanych projektów. Jego ulubionym bokserem jest Josh Kelly, ponieważ nie trzyma gardy i potrafi wykończyć przeciwnika dziesięcioma lewymi sierpami z rzędu. vRinge - Prime MMA - Prime MMA 12: Śmierć ostatniej freak fightowej federacji Sprawdź pozostałe aktualności