Prime MMA 11 jednoznacznie ocenione przez internautów. Zaskoczenie?

Prime MMA 11 jednoznacznie ocenione przez internautów. Zaskoczenie?
Fot.YouTube/PrimeMMA

Fame MMA ma poważny problem. Hegemon wygrał ze wszystkimi dotychczasowymi rywalami, ale jednego zlekceważył, sądząc najpewniej, że nie stanowi zagrożenia. Prime MMA może poważnie namieszać w 2025 roku.

Prime MMA 11 rozbiło bank i zostawiło konkurencję w tyle

Zamknięty już 2024 rok był dla freak fightów istnym paroksyzmem w postaci licznych ataków z każdej strony, słabnących zasięgów oraz niepewnej przyszłości. Rozrywkowa branża nie borykała się z tak ogromnymi problemami od początku swojego istnienia. Nierzadko kontemplowano zatem, jak będzie wyglądać 2025 dla freakowych federacji.

Wiadomo już, że hegemon tego rynku, Fame MMA, przejść ma wielką rewitalizację, która najpewniej dostosowana będzie do nowych, trudniejszych i skromniejszych realiów. Clout MMA – nie jest to już żadna tajemnica – zostało wchłonięte przez „wielkiego brata”. Na rynku pozostało Prime MMA, które radzi sobie doskonale.

Organizacja nie zmieniła swojej polityki w zasadzie od samego początku istnienia, co w dobie obecnych, chimerycznych dla tej branży czasów, zostało głęboko docenione przez fanów. Jeszcze 8 grudnia ubiegłego roku Prime MMA powróciło do przestrzeni medialnej z ogłoszeniem.

Zakomunikowano wówczas, iż 11 stycznia w Ostrowie Wielkopolskim ujrzymy Prime 11. Przyznać trzeba, że droga do tej gali była bardziej niż udana. Wszystkie programy i konferencje okazały się wizerunkowym strzałem w dziesiątkę – dopiswali zawodnicy, dopisywały konflikty, dopisywało szczęście. Fani jednogłośnie chwalili inicjatywy organizacji, co w tym środowisku zdarza się niezwykle rzadko.

Wreszcie nadszedł dzień wydarzenia, które miało dać szerszy obraz sytuacji na rynku. Miało pozwolić na upewnienie się, czy Prime MMA może stać się realną konkurencją dla Fame. Jeżeli ktokolwiek miał w tej sprawie wątpliwości, wczoraj się ich pozbył.

Wszystko tego dnia ułożyło się wręcz idealnie, galę oceniono jako jedną z najlepszych od lat. Cezary Oleksiejczuk szybko rozprawił się z rywalem po krwawej, brutalnej bitce. Mavs i Hellboy dali naprawdę dobrą, całkowicie freakową walkę, którą oglądało się bardzo przyjemnie. Patryk Akinyeye oraz Jarosław “Ninja” Sobonkiewicz sprawili, że nagranie z ich krótkiej, ekwilibrystycznej potyczki już staje się popularne w zagranicznych mediach.

Kapela oraz Robalini stworzyli znakomity duet, Bartosz Szachta znokautował Soroko w zaledwie dziesięć sekund, Dominik Zadora zwyciężył szaloną potyczkę z dwoma rywalami, a Marcin Wrzosek osiągnął upragnioną zemstę i zapracował sobie na potencjalny powrót do KSW.

Walki były dynamiczne, interesujące dla oka, gala odbyła się bez przerw i większych zakłóceń. Wszystko to znalazło swoje odzwierciedlenie w ocenach internautów:

Świetna gala, czapki z głów – czytamy.

Fajna gala, dużo śmiechu było – dodano.

Walka wieczoru do zapomnienia, poza tym gala top – skomentowano.

Nie spodziewałem się tak mocnych pojedynków – czytamy.

Damian Popilowski
Twórca treści

Doświadczenie zbierał na portalu Weszło. Uwielbia dostrzegać i opisywać niebanalne historie. Najbardziej interesują go kulisy. Czyta wszystko, co ma litery. Patetyczny amator scenariopisarstwa, który w szufladzie ukrywa pół miliona niezrealizowanych projektów. Wielbiciel uderzania się po głowie. Jego ulubionym bokserem jest Josh Kelly, ponieważ nie trzyma gardy i potrafi wykończyć przeciwnika dziesięcioma lewymi sierpami z rzędu. Trenuje od dziesięciu lat sporty walki, więc warto korzystać z jego mózgu, póki jeszcze działa.