Spisek, który miał usunąć Kaniowskiego? Dziennikarz odpowiedział na ataki

Spisek, który miał usunąć Kaniowskiego? Dziennikarz odpowiedział na ataki
Fot.YouTube/MateuszKaniowski

Mateusz Kaniowski opublikował materiał, w którym odpowiedział na zarzuty Michała Pasternaka i Łukasza Tuszyńskiego.

Mateusz Kaniowski pod ostrzałem

Lawinę rozpoczął Łukasz Tuszyński, który zdradził, że nie jest największym fanem dziennikarskich pytań, często nasyconych nastawioną na wyświetlenia sugestią:

Bardzo mnie męczyły i nie podobały mi się te sugerujące pytania, no ale ch*j, olałem to. Na drugi dzień, jak wywiad wyszedł, to zobaczyłem tylko miniaturkę i tytuł, który był jeszcze bardziej sugerujący. Bardzo mi się to nie spodobało, więc napisałem do niego po prostu, że ‘Fajna miniaturka i tytuł, dla mnie frajerski ruch. Stałeś się dziennikarską szm*tą' – coś w ten deseń mu powiedziałem – oznajmił “Tuszol”.

Swoją cegiełkę dołożył do tego Michał Pasternak. W programie “Freak Show” były zawodnik One Championship opowiedział, że spotkała go analogiczna sytuacja przy okazji wywiadu z Mateuszem Kaniowskim. Dodał, że wywiad nie został nawet opublikowany, co było dla niego stratą czasu.

Na pytanie, na które ja mu odpowiedziałem, on moją wypowiedź tak przekręcał i zmieniał jej narrację, że w pewnym momencie mu powiedziałem – ‘Słuchaj, Mateusz, ty słuchasz tego, co ja do ciebie mówię? Czy po prostu tworzysz sobie nowe słowa, które nie ja wypowiedziałem?'. On zaczął próbować się z tego śmiać, wkładać mi znowu to w usta – mówił Pasternak w “Kanale Sportowym”.

Odpowiedź Mateusza Kaniowskiego

Dziś Mateusz Kaniowski odniósł się do przytoczonych wyżej zarzutów. Dziennikarz nagrał prześmiewczy, infantylny dość materiał. Pokazał w nim mnóstwo przychylnych dla siebie zrzutów ekranu z różnych serwisów.

Odpowiedź do Łukasza Tuszyńskiego:

Szkoda, że jesteś małym, szczekającym pieskiem, bo nie opowiadasz prawdy. Nie opowiadasz, że stałem i mówiłem, żebyś wytłumaczył, o co ci chodzi. Szedłeś najszybciej jak tylko potrafiłeś, między nami stał Kuba. Biegłeś do przodu i rzucałeś najgorszymi słowami. Zdążyłeś przejść przez całe schody i dopiero mnie zacząłeś wyzywać. (…) Masz 33 lata i składasz tak zdania. To jakiś żart, nie da się tego wziąć na poważnie.

Odpowiedź do Michała Pasternaka:

Miałem cię za zupełnie innego gościa. To było kilka miesięcy temu, po ważeniu. Od tamtej pory widzieliśmy się kilka razy, rozmawialiśmy. Nigdy nie powiedziałeś mi tego, że masz jakikolwiek problem. Nigdy nic nie powiedziałeś. Nagle idziesz do programu i walisz takimi strzałami. Jeszcze dopingujesz tego gościa, nie znając sprawy. (…) Masz czasami taką manierę, że przychodzisz i jesteś obrażony na cały świat. Wywiad, o którym mówisz, trwał około trzy minuty. Byłeś smętny, odpowiadałeś mi jednym słowem, wywiad był beznadziejny. Przed galą wybieram tylko najlepsze wywiady. W momencie, gdy wywiad jest flegmatyczny… ja mam wrzucać ten wywiad?

“Kanu” wspomniał również o możliwym spisku, dodając, iż rzekomo również Michał Baron w tym samym momencie krytycznie wypowiadał się na jego temat. Szykowany miałby być ruch mający na celu wyeliminowanie Kaniowskiego z przestrzeni medialnej, ponieważ w organizacji Fame MMA “pracuje nieprzychylna mu osoba”. Nie pojawiły się jednak żadne dowody w tej sprawie.

Werdykt Vringe

Nagranie najpewniej uzyska sporą aprobatę internautów, ponieważ Mateusz Kaniowski wie, w jaki sposób do nich mówić. Większość kibiców w przestrzeni medialnej nie jest odporna na dziennikarskie sztuczki, nie będzie dopatrywać się szerszego kontekstu, a raczej pójdzie za słowami jednej lub drugiej strony.

Kaniowski odpowiedział w dość populistyczny sposób, ekwilibrystycznie ominął główny zarzut, skupiając się na przekazaniu takich fragmentów wywiadu, takich okoliczności, którymi wzbudzi uznanie u młodszych odbiorców. Próbował sprawiać wrażenie osoby empatycznej, godnej zaufania, niewinnej.

Faktem jest jednak, że 29-latek wielokrotnie ocierał się o tanią, dziennikarską manipulację, nierzadko przekraczając jej granicę. Nie jest to niczym wyjątkowym: robi tak przecież większość branży. Sęk w tym, że w przypadku takich zarzutów, warto się przyznać i (ewentualnie) przeprosić, zamiast brnąć w medialno-prywatną, merkantylną wojenkę.

To wykroczenie poza swoją rolę, a Mateusz Kaniowski – czego o nim nie mówić – dotychczas zachowywał pełen profesjonalizm. Szkoda, że przestał się tego trzymać.


Przeczytaj także: Fame MMA upadnie przez sabotażystę?

Sprawdź pozostałe aktualności