Kompromitacja Denisa Załęckiego przed Fame MMA 26. To jego koniec?

Kompromitacja Denisa Załęckiego przed Fame MMA 26. To jego koniec?
Fot.YouTube/FameMMA

Denis Załęcki znalazł się w medialnych tarapatach przed Fame MMA 26. “Środkowy palec” od widzów to koniec jego kariery czy trampolina do jeszcze mocniejszej pozycji?

Denis Załęcki, czyli sztuka zamieniania nienawiści w pieniądze

Przeciętny kibic sportów walki kupuje dostęp do transmisji z jednego z trzech powodów. Pierwszy: interesuje go przebieg wydarzenia. Drugi: chciałby zobaczyć, jak jego ulubieniec wygrywa. Trzeci: nienawidzi jednego z zawodników, więc zamierza oglądać jego porażkę.

Deontay Wilder, Jake Paul, Conor McGregor czy Floyd Mayweather Jr. – ci zawodnicy doskonale wiedzą, jak zagrać na emocjach fanów. Nie zakładali nigdy peleryny, tylko maskę złodzieja (niektórzy ciężką zbroję), nierzadko wcielając się w rolę antybohatera. Znali swoje miejsce w biznesie, jakim jest sport. Na koniec dnia liczy się przecież wynagrodzenie za wykonaną pracę, choć przyznać trzeba, że niektóre rzeczy… ciężko będzie wytłumaczyć wnukom.

Wracając do pierwszego fragmentu, wiemy doskonale, z jakiego powodu fani oglądają Denisa Załęckiego. On sam ma tego świadomość. Od wyżej wymienionych zawodników różni go jednak to, że na nich nikt nie musiał głosować. Poza może Conorem McGregorem, jesteśmy skłonni uwierzyć, że gdyby oni brali udział w analogicznym głosowaniu w swoim środowisku – przegraliby je. Taka jest ich rola i tyle. Nie zdobędą sympatii fanów, natomiast późniejsze kolumny w Excelu wskazują, że warto było ich obsadzić w karcie walk.

Denis Załęcki i przegrane głosowania przed Fame MMA 26

Denis Załęcki stanął przed szansą dołączenia do wielkiej gry. Fani freak fightów decydowali, kto weźmie udział w turnieju o milion złotych. Do wyboru byli: Mateusz Kubiszyn, Denis Labryga, Norman Parke, Tomasz Sarara, Alberto, Marcin Sianos, Kamil Minda, Daniel Omielańczuk, Patryk Tołkaczewski i właśnie “Bad Boy”. Kolejność nie jest zupełnie przypadkowa – dwaj ostatni zawodnicy wylądowali na samym dole wyników, co wyeliminowało ich z turnieju.

Później pojawiło się swoiste światełko w tunelu, kolejna szansa. Daniel Omielańczuk musiał odpuścić rywalizację z uwagi na problemy zdrowotne. Odbyło się wtórne głosowanie, tym razem jedynie pomiędzy Denisem Załęckim a Patrykiem Tołkaczewskim. Wygrał “Gleba”.

Kontuzja Omielańczuka była “ustawką”? Przeczytaj komentarz Vringe.

Wspomina się, iż taka antypatia ze strony kibiców do “Bad Boya” wynika z wielu kontrowersji medialnych, odpuszczonych walk, stosunku do fanów i innych zawodników, z ogólnego stylu bycia. Jest to rzekomo koniec lub przynajmniej poważny kryzys w karierze 28-latka. Czy jednak na pewno?

Co dalej z Denisem Załęckim?

Denis Załęcki odrodzi się jak feniks z popiołów. Paliwem napędowym jego kariery będzie właśnie ta nienawiść, która sprawiła, że przegrał głosowanie. Trudno ferować wyroki, lecz raczej nigdy nie stanie się ulubieńcem kibiców. To jednak nie zmieni tego, że będzie pożądany na galach. Wywiady z nim będą miały więcej wyświetleń. Wydarzenia, na których zostanie obsadzony, zanotują lepszą sprzedaż. To mechanizm stary i sprawdzony.

Problemy pojawią się przy ewentualnych kolejnych głosowaniach, ale umówmy się – takie sytuacje zdarzają się raz na kilka lat. Wczoraj, dziś i jutro “Bad Boy” nadal będzie intratny, ponieważ w naszym “polskim wrestlingu” największą wartością jest wywoływanie emocji, a obok niego widzowie nie przechodzą obojętnie.

Damian Popilowski
Content Editor

Dziennikarskie doświadczenie zdobywał na portalu Weszło, gdzie zajmował się sportami walki oraz piłką nożną. Ze słowem pisanym pracuje od wielu lat.
Uwielbia dostrzegać i opisywać niebanalne historie. Najbardziej interesują go kulisy. Czyta wszystko, co ma litery.
Amator scenariopisarstwa, który w szufladzie ukrywa pół miliona (jeszcze) niezrealizowanych projektów. Jego ulubionym bokserem jest Josh Kelly, ponieważ nie trzyma gardy i potrafi wykończyć przeciwnika dziesięcioma lewymi sierpami z rzędu.

Sprawdź pozostałe aktualności