Fame 23 Media Day: Rekord Guinnessa pobity

Fame 23 Media Day: Rekord Guinnessa pobity
Fot.YouTube/FameMMA

W tym pompatycznym tytule nie chodzi wcale o wagę któregokolwiek z zawodników, choć – po prawdzie – to właśnie od niej się zaczęło. Podczas Fame 23: Media Day wydarzyło się chyba absolutnie wszystko.

Fame 23 Media Day: Zmieniona walka, przerwany program

Fame MMA 23 odbędzie się 7 grudnia w łódzkiej Atlas Arenie. W tym miejscu powinno się napisać, ile pojedynków czekać będzie na widzów tego dnia, lecz… kto to finalnie wie? Dotychczas wydawało się, że ostateczną wersją będzie dziewięć walk. Wydawało się, iż dołączenie Natana Marconia, Adriana Ciosa i Gracjana Szadzińskiego będzie już ostatnią z modyfikacji – nie było przecież czasu, prawda?

Od początku. Ceremonia ważenia przebiegała dosyć spokojnie, o ile można tak napisać o Mataczyńskim w samych majtkach, który parodiował Josefa czy o niemalże całujących się Adrianie Ciosie i Natanie Marconiu.

W powietrzu wyczuwalna była jednak dość napięta atmosfera. Głównym winowajcą takiego stanu rzeczy był Alan Kwieciński, który – jak się okazało – nie zrobił wagi. Fame MMA poinformowało dziś o tym w swoich mediach społecznościowych.

Początkowo wydawało się, iż w ramach rekompensaty będzie próbował zbić wagę do samego końca, oddając przy tym część (lub całość) gaży Amadeuszowi Ferrariemu. 

To jednak byłoby zbyt proste. Do Amadeusza Ferrariego dołączył w tym pojedynku… jego ojciec. Tym samym będzie to kolejne na tej gali starcie dwóch na jednego. Pomysł ten został jednoznacznie skrytykowany przez internautów:

Wy jesteście nienormalni. Właśnie koncertowo zepsuliście całą walkę wieczoru, miałem małą chęć obejrzenia tego, ale teraz to już totalnie nie będę tego oglądał  – czytamy.

Sprawdzałem trzy razy, czy to prawdziwe konto organizacji – dodano.

Finalnie pojedynek został jednak potwierdzony, natomiast przestrzeń medialna pokryła się przeróżnymi teoriami spiskowymi. Najczęściej pojawiają się sugestie, iż taki scenariusz planowany był od samego początku.

To jednak wciąż nie był koniec kontrowersji tego dnia. Po ceremonii ważenia zaplanowany był program, w którym wziąć mieli udział Natan Marcoń, Adrian Cios oraz Gracjan Szadziński.

Założenie było właściwe, lecz realizacja znacznie gorsza. Panowie faktycznie zameldowali się przy stoliku, Hubert Mściwujewski rozpoczął program, ale wtedy “Kraken” poruszył absolutnie wszystkie zakazane tematy i całość została przerwana po około dwóch minutach. Jest to rekord w świecie freak fightów.

Fame MMA nie wydało jak dotąd żadnego oświadczenia, a nagranie w serwisie “YouTube” zostało (na moment pisania tego artykułu) całkowicie wycięte. Bardzo ciężko wykalkulować, ile z tego wszystkiego było realnym przekroczeniem granicy przez freak fightera, ile z tego było zakładaną promocją jutrzejszej gali, jak to wszystko się skończy i co jeszcze wydarzy się do momentu faktycznego pojawienia się zawodników w oktagonie. Co więcej, nawet gdy się tam zameldują, to jeszcze nie będzie oznaczało, że walka się odbędzie.

Panuje ogromny, organizacyjny chaos. Zapanowała powszechna opinia, że dzisiejsze kontrowersje katastrofalnie wpłyną na sprzedaż, lecz… może być zgoła odmiennie. Fame MMA bazuje na kontrowersji od pierwszej edycji i chociaż notorycznie pojawiają się krytyczne komentarze, to one również przyczyniają się przecież do promowania gali. Wszystkie zwroty akcji, których doświadczamy od jakiegoś czasu, sprawiają, że podświadomie jesteśmy zainteresowani tym, co wydarzy się dalej.

Organizacja wcale nie musi stracić na dzisiejszych wydarzeniach, choć byłoby wspaniale, gdyby jakaś walka jednak ostatecznie się odbyła.

Damian Popilowski
Twórca treści

Dziennikarskie doświadczenie zdobywał na portalu Weszło, gdzie zajmował się sportami walki oraz piłką nożną. Ze słowem pisanym pracuje od wielu lat.
Uwielbia dostrzegać i opisywać niebanalne historie. Najbardziej interesują go kulisy. Czyta wszystko, co ma litery.
Amator scenariopisarstwa, który w szufladzie ukrywa pół miliona (jeszcze) niezrealizowanych projektów. Jego ulubionym bokserem jest Josh Kelly, ponieważ nie trzyma gardy i potrafi wykończyć przeciwnika dziesięcioma lewymi sierpami z rzędu.

Sprawdź pozostałe aktualności