Mateusz “Don Diego” Kubiszyn. Poznaj niepokonaną legendę GROMDY 

Mateusz “Don Diego” Kubiszyn. Poznaj niepokonaną legendę GROMDY 
Fot.YouTube/GROMDA

Mateusz Kubiszyn to zawodnik, o którym zwyczajnie dobrze pisać. Należy on bowiem do wyjątków pod niemal każdym względem w merkantylnych czasach, pełnych działań nastawionych jedynie na zysk. Przejdźmy się po historii mistrza Gromdy.

Don Diego, historia Cienia ze Starego Obozu

Przywoływanie Gothica w tym artykule nie jest jedynie prostym nawiązaniem do pseudonimu Kubiszyna: 33-latek wydaje się być żywym odzwierciedleniem tej postaci, bowiem analizując wszystkie jego walki, dojść można do wniosku, że niezależnie od jego niewątpliwej waleczności, zręczności i dobrej techniki, swoje walki “Don Diego” wygrywał głównie sprytem. Sprytem i inteligencją.

Być może są to cechy każdego, kto nazywa się “Diego”.


Od karate i gimnastyki, po robienie przeciwnikom z twarzy papryki

Mateusz Kubiszyn urodził się w Lubaczowie, a tak to już bywa w życiu, że w takich miejscach nierzadko nie ma co robić, więc trzeba coś stworzyć. Padło na sport.

W wieku 7 lat zapisał się na karate shotokan i trenował ten sport do 17. roku życia (1998-2008). Rok później, po rozpoczęciu karate przez 6 lat uprawiał gimnastykę sportową (1999–2005), a następnie tego samego roku zaczął grać w piłkę nożną przez 15. następnych lat (1999–2014).

To jednak kickboxing okazał się jego przepustką do lepszego życia. Jego przygoda z kickboxingiem rozpoczęła się w lokalnym klubie, gdzie szybko dał się poznać jako utalentowany zawodnik. Dzięki ciężkiej pracy jego kariera nabrała rozpędu, co zaowocowało licznymi sukcesami na arenie krajowej i międzynarodowej.

Wszystko zaczęło się w wieku piętnastu lat

Zapisał się na treningi w wieku piętnastu lat, natomiast siedem lat później po raz pierwszy zdobył mistrzostwo Polski w formule full contact, zostając przy tym reprezentantem Polski. Dwa lata później zdobył pas mistrza świata organizacji WAKO w wadze do 86 kg w formule full contact. Na turnieju wygrał wszystkie pojedynki, w finale wieńcząc dzieło zwycięstwem nad Rosjaninem Igorem Kopyłowem. Dwa lata później stracił tytuł mistrza, natomiast nie poddał się – po kolejnych dwóch latach w wadze do 91 kilogramów odzyskał mistrzowski pas po pokonaniu mistrza Azji Temirlana Kabijewa, Walerijema Pidniebiesnyego i Jana Petrowicza. W 2021 roku został po raz kolejny mistrzem świata, pokonując w finale Metina Yuruka.

Warto odnotować również bokserskie inklinacje Kubiszyna. W boksie amatorskim udało mu się zostać brązowym medalistą Mistrzostw Polski. Dokonał tego w 2020 roku. Rok później zdobył srebrny medal.

Stoczył nawet siedem walk w boksie zawodowym: w dwóch pierwszych wygrał, ale w trzeciej przegrał z Romanem Fressem. Później znowu zwyciężył, tym razem nad Damienem Sullivanem, po czym przegrał kolejne trzy walki, w ostatniej z nich ulegając mimo bardzo dobrej postawy ówczesnemu faworytowi – Adamowi Balskiemu.

Narodziny legendy podczas drugiej edycji Gromdy

28 sierpnia 2020 podczas 2 edycji gali Gromda wziął udział w turnieju drabinkowym, tocząc trzy pojedynki jednego wieczoru. W pierwszej ćwierćfinałowej walce pokonał przez nokaut w drugiej rundzie Artura „Chuligana” Tomalę, trafiając go mocnym lewym prostym, po którym ten padł na deski i do walki już nie wrócił. 

Później nadszedł półfinał z Rafałem „Łazarem” Łazarkiem. Walka zakończyła się w ostatniej, nielimitowanej czasowo rundzie zwycięstwem Don Diego, po tym jak Łazar – będąc wyczerpanym – opuścił ręce w dół, co wiązało się z odliczaniem, po którym ten nie był zdolny kontynuować walki. Ostatecznie do finału przeszedł wraz z Dawidem „Maximusem” Żółtaszekiem. Kubiszyn mimo początkowych problemów w konfrontacji z większym przeciwnikiem zwyciężył w drugiej rundzie, wystrzelając precyzyjnym prawym prostym w oko faworyzowanego Maximuxa i w związku z dużym rozcięciem u rywala do ringu wkroczył lekarz i zakończył to starcie.

Kilka miesięcy później, podczas gali Gromda 3, spotkał się w wielkim finale turnieju o sto tysięcy złotych ze zwycięzcą turnieju z gali Gromdy 1, Krystianem „Tysonem” Kuźmą. Warto w tym miejscu odnotować, iż starcie było wielkim wydarzeniem nie tylko w skali Gromdy, lecz również w całym polskim środowisku sportów walki. Tym pojedynkiem interesowali się wszyscy. Mateusz Kubiszyn miał swoje problemy w tym starciu, ale ostatecznie wymęczył Kuźmę, aż ten w pewnym momencie padł na deski i już nie wstał.

7 maja 2021 na gali Gromda 5 skonfrontował się z Pawłem „Bykiem” Strzelczykiem. Walka zakończyła się w drugiej rundzie werdyktem no-contest, po trafieniu przez Kubiszyna w gardło rywala. To jednak nie przetrwało próby czasu, bowiem ostatecznie werdykt został zmieniony na zwycięstwo Don Diego przez techniczny nokaut.

Powrót do ringu zanotował 2 września 2022 na jubileuszowej gali Gromda 10, konfrontując się tam ze zwycięzcą wielkiego finału turnieju nr II Gromda, Ukraińcem – Wasylem Hałyczem. Pojedynek dotrwał aż do piątej, nielimitowanej czasowo rundy, a zwyciężył go po niespełna 9 minutach Mateusz Kubiszyn, gdy narożnik poddał jego rywala. Kilka dni później organizacja doceniła obu zawodników bonusem za najlepszą walkę wieczoru tamtej gali.

Pas mistrza Gromdy

W następnym roku, na gali Gromda 13, zdobył pas mistrza Gromdy, pokonując przez RTD w piątej rundzie posiadacza tytułu międzynarodowego, Bartłomieja „Balboę” Domalika. Tego samego rywala pokonał również w maju 2024 roku.

Do pierwszej obrony tytułu Gromda przystąpił 1 grudnia 2023 podczas gali Gromda 15: Podziemny krąg. Jego przeciwnikiem został Łukasz „Goat” Parobiec, którego pokonał na początku drugiej rundy przez poddanie przez narożnik.

To wszystkie dotychczas napisane rozdziały “Don Diego” w Gromdzie, lecz właśnie otwiera się kolejna, pusta strona. 7 marca odbędzie się bowiem Gromda 20. W walce wieczoru Mateusz Kubiszyn zmierzy się z Jakubem Słomką.

Wejście do świata freak fightów

Nie pasują zupełnie do osobowości Mateusza Kubiszyna, lecz stały się częścią jego życia oraz zasięgowym paliwem. Zadebiutował w starciu z Denisem Załęckim, z którym uprzednio połączył go medialny konflikt. Pierwotnie walka została odwołana z powodu niebezpiecznej sytuacji na trybunach (kibice tego dnia byli wyjątkowo agresywnie nastawieni), lecz w kolejnej “Don Diego” zwyciężył na punkty.

Później podjął się wyzwania z najwyższej półki, bowiem zmierzył się z Damianem Janikowskim w formule MMA. Utalentowany zapaśnik przetrzymał Kubiszyna w parterze przez wszystkie rundy, wygrywając decyzją sędziów.

W kolejnej walce znów nadeszła wygrana z Załęckim, ale tym razem nieco innym – z Dawidem. Po odnotowaniu zwycięstwa, Kubiszyn odniósł najbardziej zaskakującą porażkę w swojej karierze.

Zmierzył się z Michałem Pasternakiem na gali “Fame: The Freak” i chociaż trzeba przyznać, że “Wampir” jest doświadczonym, świetnym zawodnikiem, to potyczka odbyła się w formule kickboxingu, w której zdecydowanym faworytem był “Don Diego”. Mimo wszystko sędziowie orzekli na korzyść Pasternaka, od czego próbowano się jeszcze odwoływać, ale bezskutecznie.

Nie strasz, tylko straż

To przeniknęło tak mocno w moje życie, że nie chcę tego zostawiać. Poradziłbym sobie finansowo bez straży. Ale ta służba dla mnie jest fajna z kilku powodów. To odskocznia od życia codziennego. Jestem tam całodobowo, mam tam drugą rodzinę, spędzamy ten czas razem – mówił Kubiszyn w rozmowie z kanałem “KFD”.

Lubię to robić. Nie zajmuje mi to też tyle czasu, żebym nie mógł robić innych rzeczy. Służba jest na pierwszym miejscu, a sport to całe moje życie. To nic dodatkowego. To moje życie – dodał.

Mateusz Kubiszyn w przeszłości miał doświadczenie zawodowe związane z ratownictwem medycznym w pogotowiu ratunkowym w Lubaczowie, natomiast aktualnie jest strażakiem w Rzeszowie. Niezależnie od swojego statusu i popularności w świecie sportów walki, 33-latek wciąż pozostaje w czynnej służbie.

Damian Popilowski
Twórca treści

Dziennikarskie doświadczenie zdobywał na portalu Weszło, gdzie zajmował się sportami walki oraz piłką nożną. Ze słowem pisanym pracuje od wielu lat. Uwielbia dostrzegać i opisywać niebanalne historie. Najbardziej interesują go kulisy. Czyta wszystko, co ma litery. Amator scenariopisarstwa, który w szufladzie ukrywa pół miliona (jeszcze) niezrealizowanych projektów. Jego ulubionym bokserem jest Josh Kelly, ponieważ nie trzyma gardy i potrafi wykończyć przeciwnika dziesięcioma lewymi sierpami z rzędu.

Sprawdź pozostałe aktualności