Dlaczego King’s Arena pokona KSW i Fame MMA?

Dlaczego King’s Arena pokona KSW i Fame MMA?
Fot.King's Arena

King's Arena wkracza na rynek. Dlaczego nowy projekt może zostawić w tyle KSW i Fame MMA? Przejdźmy się po obecnej sytuacji na polskim rynku.

Fame MMA i KSW – jednych dręczy przeszłość, drugich teraźniejszość

Fame MMA

Na początek warto oddać szacunek za to, że w anturażu błyskawicznie upadających federacji, chaosu na rynku oraz nawet ofensywnych działań polityków (słusznych czy nie – to nie jest istotne w tym artykule), organizacja Fame MMA zdołała się utrzymać w niemal nienaruszonej formie. Mamy tu na myśli, że nie trzeba było zmieniać nazwy lub przenosić swojego zarządu do innej firmy, jak niektórzy mają w zwyczaju.

Rzecz jasna, nastał kryzys. Freak fighty przestały już gwarantować dotychczasowe zyski, przy czym gaże zawodników magicznie się nie zmniejszyły. W związku z tym coraz ciężej było skonstruować atrakcyjną kartę walk, a co za tym idzie, zainteresować nowych fanów czy nawet utrzymać obecnych. Dodając do tego zatrzymanie włodarzy przez prokuraturę, całe tornado problemów wizerunkowych, zaangażowanie różnych podmiotów w unicestwienie freak fightów – otrzymujemy mieszankę, w której nie było łatwo prowadzić biznesu.

Fame MMA miało przejść rewitalizację na początku obecnego roku, wielki reset. Nie uświadczyliśmy go przez długi czas, aż wreszcie, po nadejściu nowego wspólnika, odblokowaniu części środków i pozyskaniu nowych, firma znów miała pieniądze i mogła poczynić konkretne zmiany. Te nastały. Najpierw wielki, sportowy turniej na Fame MMA 26, w którym zobaczyliśmy same rozpoznawalne nazwiska, natomiast teraz Fame MMA 27, gdzie w walce wieczoru Roberto Soldić zmierzy się z Tomaszem Adamkiem. Na tej samej karcie walk zobaczymy zresztą również Michała Materlę czy Dawida Załęckiego.

Słowem: Fame MMA nie jest już organizacją freak fightową, lecz hybrydową. Zmieniła się, dostosowała do potrzeb rynku. Czy to jednak wystarczy? Internetowa reputacja została nadszarpnięta. Przez federację przewinęli się tacy zawodnicy jak chociażby Natan Marcoń czy Denis Załęcki, którzy raczej nie wpływali pozytywnie na jej wizerunek. Były wyżej wspomniane problemy z prokuraturą oraz politykami. Brak czystej karty to problem, wiele osób nie zaryzykuje potencjalnej utraty sponsorów na rzecz walki w oktagonie.

KSW

Nie będziemy pudrować rzeczywistości: nie podobają nam się ruchy KSW. Organizacja przypomina niegdyś charyzmatycznego i lubianego wujka, który nagle się postarzał, zrobił się zrzędliwy i spędza się z nim czas bardziej z konieczności niż z przyjemności.

Wyniosłość, odwaga w działaniu i swoista megalomania stanowią fundament, na którym narodziła się największa federacja MMA w Polsce.

Sęk w tym, że to, co niegdyś było paliwem do działania, teraz stało się przeszkodą. Włodarze nie zauważają konkurencji, nie zauważają zmieniającego się rynku. Powtarzają jak mantrę: “czysty sport”, co samo w sobie nie byłoby złe, lecz… można odnieść wrażenie, jakoby z premedytacją odpuszczano promowanie gal, by pokazać, że wszystko obroni się w oktagonie. Zresztą, to nawet nie jest wrażenie:

Wygląda na to, że im lepiej wykona coś konkurencja, tym gorzej zachowa się KSW, by podkreślić, że i tak jest wyżej, więc nie potrzebuje robić tego samego.

Młode wilki wybierają UFC, dawne legendy wybierają Fame MMA, brak nowych gwiazd na horyzoncie. Adrian Bartosiński jest fantastycznym zawodnikiem, lecz na jego walki przeważnie nie czeka się tak, jak czekało się na występy Mameda Khalidova. Obawiamy się, że jeżeli nic się tutaj nie zmieni, KSW niebawem stać się może niszową marką, lokalną, produkującą gale dla kibiców starszej daty.

King's Arena – geneza i przewaga

Czym jest King's Arena?

Na rynek wchodzi King's Arena, czyli nowa polska federacja mieszanych sztuk walki, która swój debiut zaplanowała na 13 września 2025 roku w Poznaniu. Zobacz, kto został pierwszym ogłoszonym zawodnikiem.

Projekt ma łączyć świat MMA z obecnie popularnymi freak fightami. Wychodzi zatem na to, że charakterystyką bliżej mu będzie do teraźniejszego Fame MMA niż KSW. Prezesem Zarządu jest Rafał Pustelnik, menedżer z doświadczeniem w prowadzeniu karier sportowców. Od lat zajmuje się między innymi negocjacjami kontraktów i budowaniem wizerunku zawodników.

Co ciekawe, ambasadorem nowej marki ma zostać Mamed Khalidov:

To projekt, którego brakowało w Polsce. King’s Arena to powiew świeżości dla polskiego MMA oraz idealne okno na świat dla młodych talentów, aspirujących do największych federacji jak KSW czy UFC. Gale będą organizowane w bardzo eleganckiej formule. To będzie nie tylko wydarzenie sportowe, ale również miejsce spotkań towarzyskich i biznesowych. Wspieram ten projekt z całego serducha – opowiada legenda KSW.

Dlaczego King's Arena zagrozi całemu rynkowi?

King's Arena wejdzie na rynek z tym, czego brakuje w KSW: świeżością. Ma również coś, co utraciło już Fame MMA, czyli czystą kartę. Polskim widzom znudziły się freak fighty w niegdysiejszej formie, nie są również tak zainteresowani czystym sportem w klasycznym wydaniu. Rozpoznawalne sportowe postacie połączone z “freakowym anturażem”, konferencjami oraz niesztampowymi zasadami, mogą okazać się strzałem w dziesiątkę. Jesteśmy skłonni zaryzykować, że przy podobnych warunkach finansowych, więcej osób przyjmie propozycję od King's Arena niż od Fame MMA.

Nie tylko nieskazitelna reputacja może okazać się atutem nowego tworu. Nierzadko pozostali gracze na rynku potykali się o własne nogi, a jedynie brak poważnej konkurencji sprawiał, że zazwyczaj uchodziło im to płazem. Jeżeli King's Arena zrzesza poważnych ludzi w zarządzie, może wygrać z rywalami przez nokaut w pierwszej rundzie. Pytanie tylko, czy będzie chętna, aby podjąć walkę – to wcale nie jest oczywista kwestia.

Damian Popilowski
Content Editor

Dziennikarskie doświadczenie zdobywał na Weszło, gdzie zajmował się sportami walki oraz piłką nożną. Ze słowem pisanym pracuje od wielu lat. Uwielbia dostrzegać i opisywać niebanalne historie. Najbardziej interesują go kulisy. Czyta wszystko, co ma litery. Amator scenariopisarstwa, który w szufladzie ukrywa pół miliona (jeszcze) niezrealizowanych projektów. Jego ulubionym bokserem jest Josh Kelly, ponieważ nie trzyma gardy i potrafi wykończyć przeciwnika dziesięcioma lewymi sierpami z rzędu.

Sprawdź pozostałe aktualności