De La Hoya grzebał w brudach White’a. Niekoniecznie to był dobry pomysł

De La Hoya grzebał w brudach White’a. Niekoniecznie to był dobry pomysł
Fot. Youtube.com

Promotor Oscar De La Hoya (Golden Boy) co tydzień raczy swoich obserwatorów porcją „trash talku” – rozrzuca błoto na wszystkich, którzy mu nie pasują. Najczęściej obrywa się od niego Alowi Haymonowi, Eddiemu Hearnowi i, rzecz jasna, Canelo Alvarezowi.

De La Hoya: „80% ludzi, którzy prowadzą interesy w boksie, to kompletni ch*.”**

De La Hoya nie cierpi też szefa UFC – Dany White’a. Najnowszy odcinek jego „trash-projektu” był poświęcony właśnie Danie – ocenił jego szanse na sukces z bokserską organizacją TKO Boxing.

Pomysł kontrowersyjny, a może i głupi. Bo w gruncie rzeczy to nie projekt White’a, tylko superinwestora boksu – Turki Al ash-Sheikha (White został zatrudniony jedynie jako zarządca). Wszystkie gwiazdy De La Hoyi marzą o występach na galach w Rijadzie. A jeśli nagle odmówi im się dostępu do wielkich gaży przez głupotę ich promotora, Oscar będzie miał poważne problemy ze swoimi zawodnikami.

Sprawdź nasze pozostałe publikacje: Emmett pokonał Murphy’ego. Wyniki gali UFC on ESPN 65

Z wypowiedzi De La Hoyi:
„W zeszłym tygodniu pojawił się przeciek o stawkach wypłat w TKO. I jeśli to prawda… Święta k*! Wtedy Dana ma problem. Zawodnicy nie będą chcieli walczyć za grosze. Większość prospektów stoczy 1–2 walki rocznie. Będą musieli przeżyć za minimalną stawkę. A nie zapominajcie, że to będą ciężkie pojedynki. Dana chce, żeby najlepsi walczyli z najlepszymi. To znaczy, że wszyscy będą mieli krótkie kariery. Kolejna sprawa – ich zawodnicy PPV będą zarabiać 750 tysięcy dolarów. Serio uważacie, że Canelo albo Ryan Garcia się na to zgodzą?”**

Nie jest tajemnicą, że TKO celuje w przyszłość – czyli w prospektów. Ich zadaniem teraz jest skompletowanie rosteru zawodników – nadchodzi praca z wolnymi agentami. Dla tych zawodników oferowane stawki to bardzo dobre pieniądze. Największym ich problemem jest brak gwarantowanych walk (czyli dochodów). A co tu robią Canelo i Garcia? To proste – Oscar zna swoją publikę i wie, że nikt się nad tym nie zastanowi.

De La Hoya mówi, że
„Dana zawsze wszystko sp*, jeśli obok nie było mózgów pokroju Fertitty albo Al ash-Sheikha. Dowodem są jego projekty Ultimate Surfer i Power Slap. A co tu mówić o samej osobie White’a. Co można powiedzieć o kolesiu, który publicznie uderzył własną żonę? Albo o facecie, którego jego własna matka w książce nazwała ‘przerażającym człowiekiem’? Ta książka jest dostępna na Amazonie. Możecie sprawdzić sami.”**

Ciekawe, czy Oscar uważa siebie za porządnego człowieka? Zwłaszcza że i tak jest gotów współpracować z projektem White’a / Al ash-Sheikha:
„Oczywiście, że będę! Czemu? Bo 80% ludzi w boksie to kompletni ch*.”**

Swoją drogą, tuż po tej uroczej przemowie De La Hoyi, Al ash-Sheikh odmówił sfinansowania walki z udziałem zawodnika Oscara. A co jeśli to nie przypadek? A co jeśli to dopiero początek?

Marcin Komorowski
Twórca treści

Doświadczenie zbierał między innymi w redakcji mma.info.pl, pełniąc rolę redaktora naczelnego. Od początku swojej kariery związany z dziennikarstwem sportowym. Baczny kibic KSW od pierwszej gali, nie omieszka też śledzić świata freak fightów. Chętnie śledzi gale na żywo z perspektywy trybun.

Sprawdź pozostałe aktualności