Co dalej z Mateuszem Gamrotem? Sytuacja jest nadal trudna

Co dalej z Mateuszem Gamrotem? Sytuacja jest nadal trudna
Fot.YouTube/UFC

Borys Mańkowski u boku, Ludovit Klein na dole, bilet na przejażdżkę po marzeniach w dłoni. Mateusz Gamrot złapał oddech i zakomunikował światu, że jeszcze nie utonął.

Kręta droga Mateusza Gamrota

Mateusz Gamrot podąża w pewien sposób śladami Jana Błachowicza. Nie z powodu stylu walki, nie z powodu budowania swojej pozycji w UFC, nie z powodu dość krętej drogi – głównie dlatego, że jest dla każdego niesamowicie niewygodny. 34-latek na ten moment nie zdołał jeszcze przebyć dystansu na sam szczyt rankingu w obleganej, niezwykle wymagającej dywizji lekkiej.

“Problem” jednak w tym, że jest bardzo wymagającym zawodnikiem o tak niewygodnym stylu, iż podjęcie walki z nim jest dla wielu zwyczajnie ryzykowne. Mateusz Gamrot skonfrontował się zatem z wojownikiem spoza rankingu, Ludovitem Kleinem, który smaku porażki nie zaznał od 2021 roku, a do tej potyczki przystąpił na fali czterech zwycięstw z rzędu.

Tak to już jednak z falami bywa, że finalnie rozbijają się o brzeg. Mateusz Gamrot stanął przed wyzwaniem o tyle niełatwym, że potencjalna porażka skomplikowałaby jego pozycję w UFC. Starcia z zawodnikami spoza rankingu raczej nie są czyimkolwiek marzeniem, bowiem można sporo stracić i relatywnie niewiele zyskać.

Polak podjął się tego wyzwania. Wiemy już, że nie stracił, ale czy zyskał?

Mateusz Gamrot – Ludovit Klein, czyli pokazanie miejsca w szeregu

Obrona obaleń na poziomie około 91%? Świetna sprawa. Gorzej robi się wówczas, gdy przeciwnik nic sobie z tego nie robi. Mateusz Gamrot wszedł “jak do siebie”, dominując rywala w absolutnie każdej płaszczyźnie. Stójka? Nie ma problemu, Polak był szybszy oraz celniejszy. Obalenia? Proszę bardzo. Aktywna praca w parterze? Odhaczone.

Mateusz Gamrot zaprezentował pełen pakiet MMA. Zabrakło już jedynie skończenia przed czasem, ale nawet bez niego dominacja była tak znacząca, że sędziowie przyznali każdą rundę polskiemu zawodnikowi.

Progres 34-latka dosięgnął nie tylko strefy sportowej. Gamrot porwał publiczność również po walce, zmieniając swój sposób bycia na nieco bardziej “zaczepny”, a już z pewnością lepszy marketingowo:

Mogę zmienić ksywę Benoit Saint-Denisa. Obecna brzmi ona “Bóg Wojny”, ja mogę zmienić ją na “Bóg Strefy Komfortu”. Wiele razy mówił, że chce ze mną walczyć. Tydzień przed galą dostał ofertę walki ze mną i odmówił. Co do k****, to “Bóg Strefy Komfortu”. Myślę, że Paryż w jego mieście byłby dobry, nie ma problemu. Jest dużym nazwiskiem we Francji. Byłbym szczęśliwy, gdybym dostał walkę wieczoru. To ma być coś w okolicy września? Idealnie. Dajcie mi tego gościa – powiedział Polak.

Następna walka Mateusza Gamrota

Co dalej? Mateusz Gamrot jest obecnie siódmy w rankingu wagi lekkiej. Saint-Denis znajduje się z kolei na 13. pozycji, co w zasadzie również nie jest najlepszym możliwym zestawieniem dla polskiego zawodnika, lecz z pewnością stanowi realną opcję. Warto odnotować, że Gamrot wyzwał do starcia również Paddy'ego Pimbletta.

Najlepszym wyjściem z perspektywy polskiego kibica byłoby ponowne spróbowanie sił z Danem Hookerem, natomiast 35-latek obecnie leczy kontuzję.

Niebawem przyszłość Mateusza Gamrota będzie już jasna, a teraz możemy cieszyć się następującymi momentami:

Damian Popilowski
Twórca treści

Dziennikarskie doświadczenie zdobywał na portalu Weszło, gdzie zajmował się sportami walki oraz piłką nożną. Ze słowem pisanym pracuje od wielu lat.
Uwielbia dostrzegać i opisywać niebanalne historie. Najbardziej interesują go kulisy. Czyta wszystko, co ma litery.
Amator scenariopisarstwa, który w szufladzie ukrywa pół miliona (jeszcze) niezrealizowanych projektów. Jego ulubionym bokserem jest Josh Kelly, ponieważ nie trzyma gardy i potrafi wykończyć przeciwnika dziesięcioma lewymi sierpami z rzędu.

Sprawdź pozostałe aktualności