Buckley pokonał Covingtona w krwawym main evencie UFC

Buckley pokonał Covingtona w krwawym main evencie UFC
Fot.YouTube/UFC

W walce wieczoru ostatniej gali UFC tego roku, która odbyła się w Tampie (USA), zmierzyli się były tymczasowy mistrz i wielokrotny pretendent do pełnoprawnego tytułu w wadze półśredniej (do 77,1 kg), Amerykanin Colby Covington (17-5), oraz jego rodak Joaquin Buckley (21-6).

Covington nie dał kibicom nawet cienia nadziei

Dla Covingtona walka od początku nie układała się pomyślnie. Brakowało mu szybkości, a także precyzji w wyczuciu czasu. Próby obaleń również zakończyły się niepowodzeniem — przeciwnik z łatwością zneutralizował dwie próby zejścia do nóg. Podczas jednej z tych akcji Joaquin trafił Colby’ego hakiem, co doprowadziło do nieprzyjemnego rozcięcia nad prawym okiem byłego pretendenta.

Buckley dominował w stójce, wykorzystując szeroki arsenał ciosów na różne poziomy — zarówno rękami, jak i nogami. W drugiej rundzie Covingtonowi udało się przeprowadzić obalenie, jednak nie zdołał utrzymać Buckleya na ziemi zbyt długo. Joaquin regularnie trafiał Colby’ego, ale twarda szczęka tego ostatniego pozwalała mu przetrwać ataki.

Mimo to pod koniec trzeciej rundy walka została przerwana — lekarz, oceniając rozcięcie Covingtona, jednoznacznie zalecił sędziemu zakończenie pojedynku.

Buckley zwyciężył przez TKO w trzeciej rundzie, notując swoje szóste zwycięstwo z rzędu i czwarte w tym roku.

Covington poniósł tym samym drugą porażkę z rzędu.

Damien Popilowski
Twórca treści

Uwielbia dostrzegać i opisywać niebanalne historie. Najbardziej interesują go kulisy. Czyta wszystko, co ma litery. Patetyczny amator scenariopisarstwa, który w szufladzie ukrywa pół miliona niezrealizowanych projektów. Wielbiciel uderzania się po głowie. Jego ulubionym bokserem jest Josh Kelly, ponieważ nie trzyma gardy i potrafi wykończyć przeciwnika dziesięcioma lewymi sierpami z rzędu. Trenuje od dziesięciu lat sporty walki, więc warto korzystać z jego mózgu, póki jeszcze działa.