Konsekwencje przegranej z Grzebykiem. Bartosiński nie wróci już na szczyt po KSW 105?

Konsekwencje przegranej z Grzebykiem. Bartosiński nie wróci już na szczyt po KSW 105?
Fot.YouTube/AdrianBartosiński

Bartosiński – Grzebyk na KSW 105 to nie tylko walka ze starymi demonami, to nie tylko rachunek sumienia, ale także największa szansa w życiu jednego z tych zawodników oraz największe ryzyko drugiego.

Adrian Bartosiński – Andrzej Grzebyk na KSW 105

Adrian Bartosiński zmierzy się z Andrzejem Grzebykiem w walce wieczoru gali XTB KSW 105 w Gliwicach, która została zaplanowana na 26 kwietnia 2025 roku. Stawką tego pojedynku jest pas mistrzowski kategorii półśredniej.

Będzie to spotkanie zawodników, którzy znają się bardzo dobrze, ponieważ mieli już okazję do sprawdzenia się ze sobą w oktagonie KSW. Odbyło się to 26 lutego 2022 roku podczas gali KSW 67 w warszawskiej hali “Global EXPO”.

Panowie walczyli wówczas o miano pretendenta do pasa mistrzowskiego. Bartosiński pokonał Grzebyka przez poddanie w drugiej rundzie, choć jego wygrana nie była tak oczywista i jednoznaczna, jak mogłoby się wydawać – Grzebyk chwilę wcześniej sam bliski był zakończenia starcia przed czasem.

Pozostawiony został zatem znak zapytania. Niepewność, która czekała na rozstrzygnięcie.

Czym okaże się dla Bartosińskiego strata zera w rekordzie?

Niezależnie od tego, co mówi sam zawodnik, strata zera w rekordzie zawsze jest bolesna i nierzadko zmienia wszystko.

Adrian Bartosiński przez lata dominował w kategorii półśredniej KSW, pozostając niepokonanym aż do gali KSW 100 w listopadzie 2024 roku, gdzie przegrał z Mamedem Khalidovem przez poddanie w drugiej rundzie. Można odnieść wrażenie, że było to “ostatnie tchnienie starego wilka”, który przez cały pojedynek przegrywał na punkty z “Bartosem”, ale cierpliwie czekał na swój moment i… doczekał się, być może niwecząc karierę 29-latka.

Przykłady takie jak Rory MacDonald czy Chris Weidman wskazują, że pierwsza porażka może zachwiać pewnością siebie, zwłaszcza w obliczu presji mistrzowskich walk.

Sam Adrian Bartosiński był wyjątkowo załamany po porażce z Mamedem Khalidovem. Nie przyjął jej ze spokojem. Nie wydawał się gotowy na odebranie tej lekcji. Tylko postawa w kolejnym pojedynku pokaże, czy wyciągnął odpowiednie wnioski, ale zdecydowanie w powietrzu wiszą powody do niepokoju.

Bartosiński unikał rewanżu z Grzebykiem?

Andrzej Grzebyk wielokrotnie zarzucał Adrianowi Bartosińskiemu unikanie trudnych wyzwań. Fundamentem tego było rzekome wspomaganie się “Bartosa” różnymi substancjami. W jednym z wywiadów Grzebyk bezpośrednio stwierdził: „Wszyscy wiedzą, że jest nawalony towarem”. Przy każdej zresztą okazji wypomina Bartosińskiemu nieuczciwe zagrywki:

“Double Champ” zarzucał Bartosińskiemu także bojaźliwość w kontekście starcia rewanżowego. Jak zostało wyżej przytoczone, w pierwszej konfrontacji niewiele brakowało, aby to Grzebyk świętował zwycięstwo, więc pozostawiona została furtka, która rzeczywiście zmusza Bartosińskiego do kalkulacji, czy taka walka jest dla niego intratna.

Wszak każdy zawodnik sportów walki na świecie ma tego jednego rywala, który zawsze będzie dla niego niewygodny. Dla Israela Adesanyi kimś takim był Alex Pereira. Dla Conora McGregora – Nate Diaz.

Nie można więc wykluczyć, że Adrian Bartosiński już zawsze będzie miał problemy w starciu z Andrzejem Grzebykiem, dlatego jest to dla niego permanentne ryzyko. Zdecydowanie więcej ma do stracenia, bo w tym czasie mógłby zwyciężać z innymi, nawet mocniejszymi na papierze przeciwnikami.

Konsekwencje potencjalnej wygranej Grzebyka

Andrzej Grzebyk, znajdujący się obecnie na fali czterech zwycięstw z rzędu, zdobyłby pas wagi półśredniej, cementując swoją pozycję jako numer jeden w dywizji. Potwierdziłby swoje wcześniejsze zarzuty względem Bartosińskiego, udowodniłby mu swoją wyższość i wreszcie – po wielu przeszkodach – stałby się gwiazdą z najwyższej półki. Taką, jaką zawsze chciał być.

Naturalna charyzma 34-latka pozwoliłaby mu być może nawet stać się naturalnym następcą zawodników takich jak Borys Mańkowski czy Michał Materla, którzy ze sportem na najwyższym poziomie już się żegnają lub pożegnali.

Wygrana z “Bartosem” otworzyłaby mu także drzwi do wielkich walk, które potencjalnie mogłyby go jeszcze bardziej umocnić. Warunek jest jeden: musiałby je zwyciężyć.

A w drugą stronę? Tutaj pole do ferowania wyroków jest znacznie mniejsze, bowiem wygrana Adriana Bartosińskiego w tym pojedynku jest naturalna i oczekiwana. Jeżeli odrobił lekcje, jeżeli planeta nadal będzie się kręcić, to już za kilka chwil powinien świętować zwycięstwo, pokazując, że przegrana z Mamedem Khalidovem rzeczywiście była wypadkiem przy pracy.

Pozostając przy Mamedzie Khalidovie, przeczytaj jego wypowiedź na temat treningów Andrzeja Grzebyka.

Damian Popilowski
Twórca treści

Dziennikarskie doświadczenie zdobywał na portalu Weszło, gdzie zajmował się sportami walki oraz piłką nożną. Ze słowem pisanym pracuje od wielu lat.
Uwielbia dostrzegać i opisywać niebanalne historie. Najbardziej interesują go kulisy. Czyta wszystko, co ma litery.
Amator scenariopisarstwa, który w szufladzie ukrywa pół miliona (jeszcze) niezrealizowanych projektów. Jego ulubionym bokserem jest Josh Kelly, ponieważ nie trzyma gardy i potrafi wykończyć przeciwnika dziesięcioma lewymi sierpami z rzędu.

Sprawdź pozostałe aktualności