Wilder oficjalnie zakończył karierę? Menedżer zaprzecza plotkom

Zaraz po Nowym Roku w mediach społecznościowych pojawiły się informacje, że były mistrz WBC w wadze ciężkiej, Amerykanin Deontay Wilder (43-4-1, 42 KO), rzekomo podjął decyzję o zakończeniu kariery. Doniesienia te wywołały niemałe zamieszanie w środowisku bokserskim.

Deontay Wilder i jego niepewna sytuacja sportowa

Plotki zaczęły się od fałszywego konta na Twitterze, które podszywało się pod znanego dziennikarza bokserskiego Michaela Bensona. Nie była to pierwsza taka sytuacja, gdy fałszywe konto rozpowszechnia nieprawdziwe informacje, wprowadzając w błąd fanów i media.

Informacja szybko zyskała popularność i została podchwycona nawet przez szanowane osoby ze świata boksu. Na przykład Stephen A. Smith z ESPN początkowo uwierzył w te doniesienia i opublikował wpis na Twitterze, w którym chwalił decyzję Wildera, pisząc, że “kocha tego człowieka i nie chce, aby doznał więcej krzywdy w ringu”. Po zorientowaniu się, że informacja była fałszywa, Smith usunął swój wpis.

Aby rozwiać wątpliwości, portal WBN skontaktował się z menedżerem Wildera, Shellym Finkelem. Ten jednoznacznie zaprzeczył plotkom, zapewniając, że Deontay nie podjął decyzji o zakończeniu kariery.

39-letni Wilder przegrał 4 z ostatnich 5 walk. Ostatni raz pojawił się w ringu latem 2024 roku, kiedy został ciężko znokautowany przez Chińczyka Zhilei Zhanga podczas gali w Arabii Saudyjskiej.

Eksperci i kibice uważają, że Wilderowi pozostała już tylko jedna atrakcyjna opcja na zakończenie kariery — walka z byłym mistrzem UFC i obecnym zawodnikiem PFL, Francisem Ngannou. Taki pojedynek mógłby przyciągnąć ogromne zainteresowanie i stać się jednym z największych wydarzeń bokserskich.

Tymczasem trener Deontaya, Malik Scott, niedawno skomentował przyczyny ostatnich niepowodzeń swojego podopiecznego, wskazując na konieczność zmian w przygotowaniach.