Tim Tszyu ma teraz 2 opcje — menedżer byłego mistrza

W miniony weekend udanie powrócił na ring były mistrz wagi superpółśredniej, Australijczyk Tim Tszyu (25-2, 18 KO) — zastopował amerykańskiego średniaka Josepha Spencera (19-2, 11 KO).
Bez niespodzianek. Od Astany po Australię — reportaż vRINGe o Timie Tszyu
W zeszłym roku Tszyu poniósł dwie porażki z rzędu w walkach mistrzowskich — najpierw minimalnie przegrał w krwawej bitwie z Sebastianem Fundorą, a potem został zmieciony z ringu przez Bachrama Murtazalijewa.
Dlatego poziom rywala dla Australijczyka został nieco obniżony — Spencer, rzecz jasna, nie należy do ścisłej czołówki. Pytanie brzmi: co dalej dla byłego mistrza? Powrót do wyścigu o tytuł czy jeszcze jedna umiarkowana walka przejściowa?
Z wywiadu FightHype z menedżerem Glennem Jenningsem:
„Nie sądzę, żeby w tej kategorii wagowej był ktoś, kto nas martwi albo komu musimy ustępować miejsca. Wcześniej w gronie potencjalnych rywali rozważany był Keith Thurman. To samo mogę powiedzieć o Sebastianie Fundorze. Myślę, że to właśnie te dwa nazwiska są teraz najbardziej dyskutowane. Ostateczną decyzję podejmie Tim.”
Przeczytaj także: Załęcki ostro po Fame MMA 25: Bątkowski udawał na każdym kroku
Jennings przyznał, że już wkrótce Tszyu zmieni kategorię wagową:
„Nie wiem, ile czasu zostało mu jeszcze w limicie 69,9 kg. Gdybym miał pewność, że następna walka będzie jego ostatnią w tej wadze, to wybralibyśmy Fundorę. Tim nadal potrafi zrobić limit. Nie bez problemów, ale potrafi. Zobaczymy…”
W rzeczywistości to „wybór bez wyboru”. Fundora jest obecnie dla Tszyu niedostępny — musi zmierzyć się z obowiązkowym pretendentem WBO, Xanderem Zayasem. Dlatego lepiej przeczytajcie nasz materiał: Kto następny dla Tszyu, Ałymchanuły, Joyce’a i Hrgovicia? Topowe opcje.