Schreiber: Magical podszedł do mnie na zapleczu

Schreiber: Magical podszedł do mnie na zapleczu
Fot.PrimeMMA

Marianna Schreiber nie wróciła jeszcze do rzeczywistości po tym, gdy na jej głowie wylądowała butelka. Okazem tego jest wywiad, którego udzieliła Mateuszowi Kaniowskiemu.

Marianna Schreiber wygrała walkę i przegrała moralność

Smutny jest przypadek Marianny Schreiber. Z miesiąca na miesiąc można odnieść wrażenie, że znajduje się ona mentalnie w coraz gorszym miejscu. Możliwe jest jednak również, że po prostu zdejmuje kolejne maski, ukazując światu, kim od zawsze była. Absolutnie żadne jej słowa nie przetrwały próby czasu, a żywą tego definicją jest wczorajsze starcie na Prime MMA 10.

Marianna Schreiber pobiła w oktagonie 60-letnią, schorowaną kobietę. Kobietę, która została dopuszczona do oktagonu przez lekarzy i… co z tego? Oglądało się to beznadziejnie, żałośnie. Żałosna jest Marianna Schreiber, żałosna jest osoba, która wymyśliła ten pojedynek i żałosna jest osoba, która do niego dopuściła. Było to starcie, na które patrzyło się zwyczajnie ze smutkiem. 

Dowodem na to, jaką aberracją było wczorajsze wydarzenie, niech będzie następne zdanie – najbardziej pozytywnym momentem tej walki była dyskwalifikacja po tym, gdy była modelka dostała butelką po głowie od syna “Gochy”. Ruch Łukasza Magicala był całkowicie zrozumiały, da się go obronić na tysiące sposobów. 

Na szczęście (!) pełna miłości Marianna Schreiber… wybaczyła:

Podszedł do mnie na zapleczu syn Małgorzaty i wytłumaczył, że było mu przykro to oglądać i chciał coś zrobić, aby mi wtedy dowalić. Wyciągnął rękę, przeprosił, więc pomyślałam, że nie ma co ciągnąć tego wątku. Podałam rękę, w porządku, właściwie to tyle – powiedziała w wywiadzie udzielonym Mateuszowi Kaniowskiemu.

No to super, gratulacje. 31-latka powinna uczyć w szkołach swojej interpretacji miłosierdzia.

Damien Popilowski
Twórca treści

Uwielbia dostrzegać i opisywać niebanalne historie. Najbardziej interesują go kulisy. Czyta wszystko, co ma litery. Patetyczny amator scenariopisarstwa, który w szufladzie ukrywa pół miliona niezrealizowanych projektów. Wielbiciel uderzania się po głowie. Jego ulubionym bokserem jest Josh Kelly, ponieważ nie trzyma gardy i potrafi wykończyć przeciwnika dziesięcioma lewymi sierpami z rzędu. Trenuje od dziesięciu lat sporty walki, więc warto korzystać z jego mózgu, póki jeszcze działa.