Usyk – Fury 2. Wiadomo jedno – nic nie wiadomo 17 grudnia, 2024 | Damien Popilowski Fot.YouTube/DAZN Nie ma nic bardziej nużącego niż próba wytworzenia napięcia w walce, która od początku wygląda na nierówne starcie. Wpatrywanie się w pustkę, usiłując dostrzec choćby cień szansy dla skazanego na porażkę outsidera, a ostatecznie dochodzenie do wniosku, że boks jest nieprzewidywalny i rządzą nim „force majeure”. Wiecie, jak to jest. Rewanż Usyk–Fury: wszystkie informacje o walce w Arabii Saudyjskiej Na szczęście starcie Usyka z Furym to zupełnie inna historia. I to diametralnie. Można powiedzieć, że jest ono przeciwieństwem przewidywalności. Choć oczywiście znajdą się tacy, dla których wszystko – jak zawsze – jest tak oczywiste, że trudno pojąć, o czym tu w ogóle mówić. Tak właśnie było przed pierwszą walką w maju. Niezachwiana pewność przechylała się raz na jedną, raz na drugą stronę. Bywało nawet, że przewidywano, iż pojedynek w ogóle się nie odbędzie. Teraz jest podobnie. To tylko potwierdza jedyny słuszny wniosek: wiadomo jedno – nic nie wiadomo. Jak to się ułoży i jak się skończy, pozostaje jedynie zgadywać. Dziennikarskie sztuczki Wydawałoby się, że powinno być wręcz odwrotnie – przecież mamy już bazę w postaci pierwszej walki, która powinna była odpowiedzieć na wiele pytań i ułatwić dojście do logicznych wniosków. Tak by było, gdyby majowy pojedynek nie był tak nierówny. Przewaga jednej strony nigdy nie była wyraźna, a inicjatywa wielokrotnie przechodziła z rąk do rąk. A może po prostu brak nam dostatecznego rozeznania? Nie tylko nam. Nawet anglojęzyczni dziennikarze raz twierdzą, że „Usyk nie wygra na punkty – potrzebuje nokautu”, a innym razem piszą, że „Fury jest skazany na porażkę ze swoją szklaną szczęką”. I to nie są wyrwane z kontekstu zdania, lecz całe artykuły pełne argumentacji, dlaczego właśnie tak się stanie. Ach, te dziennikarskie sztuczki. Raz szanse Fury’ego na zwycięstwo są wręcz niebotyczne, innym razem Usyk oceniany jest jako zdecydowany faworyt. Zazdroszczę tym, którzy już teraz wszystko wiedzą. I gratuluję z góry tym, którzy ostatecznie będą mieli rację. Sam przyznaję, że przed pierwszą walką nie miałem pojęcia, kto wygra (choć stawiałem na Usyka). Teraz również nie wiem, kto okaże się lepszy (choć znów wybieram Aleksandra). Usyk–Fury 2. Jak będzie tym razem? Psychologia Weźmy na początek najtrudniejszy aspekt – psychologię. Potrafi zaskakiwać nawet samych uczestników walki, a co dopiero nas, obserwatorów. Szczególnie nieprzewidywalna jest psychologia Fury’ego. To właśnie ona stanowi tu wielką niewiadomą. U Usyka mamy do czynienia ze stabilnością, kontrolą i żelazną mentalnością. Jak na Fury’ego wpłynie porażka w pierwszej walce? Przypomnijmy – to jego pierwsza przegrana w zawodowej karierze. I to z rywalem, z którym ponownie zmierzy się wkrótce. Nawet dla „zwykłego” boksera byłoby to wyzwaniem. A Fury, ze swoim znanym rozdwojeniem osobowości, to nie tylko inna rozmowa, ale wręcz temat na sympozjum psychoterapeutów. Czy porażka z „brzydkim królikiem”, którego Fury lekceważył, mogła spowodować u niego poważny uraz psychologiczny, uniemożliwiający mobilizację do rewanżu? Bez wątpienia. Ale czy nie było w jego stosunku do rywala elementu niedocenienia i lekkomyślności, które po porażce ustąpią miejsca pełnemu skupieniu i maksymalnej motywacji? Tego również nie można wykluczyć. Zachowanie Fury’ego się zmieniło – z ekscentrycznego wariatka stał się zaskakująco spokojnym i powściągliwym człowiekiem. Usyk poradził sobie z pierwszym wizerunkiem. Czy poradzi sobie z drugim? Czy obecny obraz Fury’ego nie jest jednak tylko maską, pod którą kryje się niepewność, a nawet psychiczne załamanie? Pytania znów przewyższają odpowiedzi. Taktyka Z taktyką jest łatwiej. Przynajmniej częściowo. Odpowiedź poznamy na oficjalnym ważeniu przed walką. W maju Fury ważył zaledwie 118,8 kg – najmniej od 2019 roku. Było to wynikiem decyzji jego trenera, by walczyć lekko na nogach. Plan zadziałał miejscami dobrze, ale nie na tyle, by dać zwycięstwo. Czy Fury powtórzy tę taktykę? A może zdecyduje się na brutalną siłę, jak w rewanżu z Wilderem? Sam twierdzi, że nic nie zmieni. Czy to prawda? Dowiemy się w ringu. Damien Popilowski Twórca treści Uwielbia dostrzegać i opisywać niebanalne historie. Najbardziej interesują go kulisy. Czyta wszystko, co ma litery. Patetyczny amator scenariopisarstwa, który w szufladzie ukrywa pół miliona niezrealizowanych projektów. Wielbiciel uderzania się po głowie. Jego ulubionym bokserem jest Josh Kelly, ponieważ nie trzyma gardy i potrafi wykończyć przeciwnika dziesięcioma lewymi sierpami z rzędu. Trenuje od dziesięciu lat sporty walki, więc warto korzystać z jego mózgu, póki jeszcze działa. vRinge - Boks - Usyk – Fury 2. Wiadomo jedno – nic nie wiadomo