Artur Szpilka mógł stracić życie? To nie pierwszy raz

Artur Szpilka mógł stracić życie? To nie pierwszy raz
Fot.YouTube/WojewódzkiKędzierski

Gdyby zebrać w jedno miejsce wszystkie koty z całego świata, to razem nie miałyby i tak tylu żyć, co Artur Szpilka. Polski pięściarz ponownie dał o sobie znać, więc przypomnijmy jego dotychczasowe wyczyny, w których mógł stracić życie, zdrowie lub przynajmniej reputację.

Artur Szpilka i komnata pomysłów

Randka z aligatorem

Wilder, ty będziesz następny – mówił Szpilka, ciągnąc aligatora w bliżej nieokreślone miejsce bez konkretnego powodu.

Okazało się, że Wilder nie był następny, ale aligator pozostał w niemałym szoku.

Zamrożone szare komórki

Na swoich profilach społecznościowych Szpilka opublikował niegdyś nagranie, w którym wskoczył pod taflę lodu. Nie wiemy, czy szukał tam aligatorów, lecz mógł znaleźć zakapturzoną postać z kosą.

Góra problemów

W okolicach 2019 roku, pomimo obowiązujących ostrzeżeń i apeli ratowników o ostrożność, Artur Szpilka wpadł na cudowny pomysł – wybrał się w góry ze swoim psem Pumbą. Kiedy pogoda się pogorszyła, ku swojemu zdziwieniu, uktnęli w schronisku pod Śnieżką. Po upływie kilku godzin “Szpila” zdecydował się wezwać na pomoc ratowników GOPR, którzy zawieźli ich na dół.

Takiej akcji to jeszcze nie mieliśmy z Pumbusiem. Chłopaki nas wzięli, bo Pumbusiowi strasznie zimno było – tłumaczył pięściarz.

No właśnie, pozostając przy psie…

Chwila pełna uniesień i psiego oddechu

Artur Szpilka zauważalnie najwięcej sympatii ma do swoich psów. Byłoby to cudowne, gdyby tylko nie sposób, w jaki się ona objawia:

“Szpila” uznał opublikowanie tego nagrania za odpowiedni ruch, natomiast przestrzeń medialna była wówczas innego zdania:

– Czuję się przeogromnie zniesmaczona.

– Co to ku**a jest?

– Przecież to jest zoofilia, jak można zrobić to z psem.

– Szanuję miłość do psów, ale to jest gruba przesada.

– Nie wiem, o co chodzi, ale jedno jest pewne – będę rzygał.

Ślina nie tylko w pocałunkach

Wpadki się zdarzają. Czasami opublikujemy niewłaściwy filmik, a czasami oplujemy niewłaściwą osobę. Na gali Tymex Boxing Night 12 w Pionkach Artur Szpilka postanowił wymierzyć sprawiedliwość względem internauty, który w przestrzeni medialnej obrażał jego rodzinę. To nie brzmi jak wyjątkowo skandaliczny czyn, prawda?

No więc problem w tym, że “Szpila” pomylił osoby. Napluł na właściciela konta na X, podczas gdy w rzeczywistości obrażany był przez podobne konto na Facebooku.

Uderzenie w barierki

Tym sposobem docieramy do najnowszych doniesień. Tutaj nie ma się z czego śmiać: Artur Szpilka zasnął za kierownicą, a obudziło go dopiero uderzenie w bariery zabezpieczające. Stało się to na trasie z Łodzi do domu sportowca pod Warszawą. Poinformował o tym on sam:

– Słuchajcie, taka rada dla was. Jak jesteście trochę zmęczeni, łapie was zmęczenie w trakcie drogi, to trzeba zjechać, odpocząć, bo ja wczoraj miałem godzinę do domu, byłem zmęczony. (…) Nawet nie wiadomo kiedy zasnąłem za kierownicą.

– Dzięki Bogu nie było jakiejś dużej prędkości, nie było samochodów obok. Obudziłem się, gdy poczułem uderzenie. Całe szczęście, że to była droga ekspresowa, która ma zabezpieczenia. (…) Ja nawet tego nie pamiętam. Dzięki Bogu, nie stało się nic ze zdrowiem. Trochę tylko głowa boli, ale nie takie ciosy się przyjmowało i nie takie nokauty były.

Ta historia może jeszcze skończyć się źle

Nie mamy pojęcia, jakim cudem Artur Szpilka jeszcze żyje. Można bez większych obaw założyć, że jeżeli kiedykolwiek na naszej planecie urodziła się osoba, która przez genetyczną loterię została uodporniona na śmierć, to jest to właśnie zawodnik KSW. Równie absurdalny wydaje się fakt, że ze wszystkich problemów – egzystencjalnych, sytuacyjnych, wizerunkowych – pięściarz zawsze wraca do punktu wyjścia.

Nigdy nie wydarzyło się nic, co przekreśliłoby go na stałe. Wygląda to tak, jakby ludzie przyzwyczaili się oraz uodpornili na jego wyczyny, mając zwyczajnie na uwadze, że co jakiś czas będziemy słyszeć o takich sytuacjach. Gdyby wszedł do aktywnego wulkanu w zimowy dzień, aby ogrzać się w lawie, część portali publicystycznych nawet by o tym nie informowała. Warto przy tym odnotować, że o niemal wszystkich tych wątpliwych moralnie sytuacjach pierwszy pisał sam Artur Szpilka, zupełnie przekonany, że nie zrobił niczego złego.

Dodając jednak nieco bardziej na poważnie: większość tych wyczynów była skrajnie niebezpieczna. Dobrze, że w ostatnim wypadku nic się nie stało, lecz jazda w stanie takiego zmęczenia to prawdopodobnie największy idiotyzm w wykonaniu Artura Szpilki, jakiego dane nam było doświadczyć, bowiem wtenczas naraził nie tylko siebie, ale również innych uczestników ruchu – nawet jeżeli akurat rzeczywiście chwilowo nie było pojazdów obok. Mamy tylko nadzieję, że któregoś dnia nie skończy się to gorzej. Dotychczasowe życiowe ostrzeżenia “Szpila” zupełnie zignorował.

Dowiedz się także, kim są najlepsi zawodnicy MMA w Polsce.

Damian Popilowski
Content Editor

Dziennikarskie doświadczenie zdobywał na Weszło, gdzie zajmował się sportami walki oraz piłką nożną. Ze słowem pisanym pracuje od wielu lat. Uwielbia dostrzegać i opisywać niebanalne historie. Najbardziej interesują go kulisy. Czyta wszystko, co ma litery. Amator scenariopisarstwa, który w szufladzie ukrywa pół miliona (jeszcze) niezrealizowanych projektów. Jego ulubionym bokserem jest Josh Kelly, ponieważ nie trzyma gardy i potrafi wykończyć przeciwnika dziesięcioma lewymi sierpami z rzędu.

Sprawdź pozostałe aktualności